19.02.2016

10. Forever and Always

Bulley for my Valentine - Forever and Always
Chcieliście Smocze Wyścigi, to macie!

 Nie wiedziałam jak mogłabym pomóc jednemu nie krzywdząc drugiego. Musiałam powstrzymać ojca, ale nie mogłam dać Petro go całkiem zlać.
- Przestańcie!
 Oboje słysząc głos spojrzeli w moją stronę. Tata zdumiony, Człowiek Skorpion łapał wdech.
- Skylar idź stąd! - polecił mi tata. Spojrzał na pomalowanego i ostentacyjnie wziął z podłogi młot o długim trzonku jakby chciał nastraszyć przeciwnika.
- Nie, nie rozumiesz. To jest mój Tunel.
- Cicho! Idź stąd Sky. - Głos miał już niski jak drapieżnik.
- Przestańcie! Petro proszę.
- Znasz go? - Ojciec zmarszczył brwi.
- To długa historia. - Podeszłam bliżej. Położyłam uspokajająco rękę na ramieniu jednego i drugiego. - Porozmawiajmy.
 Nagle ze ściany wyszła jakaś dziewczyna. Bez ściemy, wyszła ze ściany! Ale to chyba nie była zwykła dziewczyna bo miała różowe włosy i skrzydła. Zdecydowanie nie zwykła. Skąd ona się tutaj wzięła? Tego dowiedziałam się już niedługo potem. Tak jak tego, że jest moją kuzynką i córką kobiety, która pomogła Petro o mało nie przypłacając tego życiem. A więc to była ta nowa Chloe. Właściwie to dziwna z niej dziewczyna, taka zła na cały świat. Kiedy wychodziła wyglądała jakby chciała kogoś zamordować. Nie wiem co ją tak wkurzyło. Ale mniejsza z nią, będę jeszcze miała czas na to żeby się lepiej z kuzynką dogadać.
 Po tym jak tata i Petro wszystko sobie wyjaśnili robotnicy w końcu opuścili Tunel i te kopalniane drążyli już tak aby go ominąć. Wszystko dobrze się skończyło i nareszcie opuściły mnie sny i wizje. Wszystko wróciło do normy. No może nie całkiem, bo teraz wreszcie przestałam być rozwydrzonym bahorem i zrozumiałam co się liczy. A na pewno nie był to idealny manicure, ani taka "miłość" jaką darzył mnie Brandon. Właśnie, co do niego to chyba totalnie się biedaczek załamał bo słyszałam, że Alex go rzuciła. Chyba w końcu obie naprawiłyśmy nasz błąd. A po paru dniach cała wyspa huczała tylko o tym, że Chloe uciekła. Podobno widziano ją w bazie Vigia, mówią sterroryzowała dwóch strażników. Nikt nie wie dlaczego, ale zaraz tego samego dnia uciekła. Służby już jej szukają, ale są marne szanse na jej odnalezienie bo raczej nie sa się złapać po tym co podobno zrobiła tym Stróżom. Szkoda, pani Hale mówiła, że miała tutaj przyjaciół.

Pół roku później
- Myślisz, że jest w tym jakikolwiek sens?
- Pewnie! Jesteś najlepsza! Nie mam pojęciam czym ty się martwisz.
 Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Ona na prawdę pokłada za dużo wiary w moje znikome możliwości. Ja kompletna sierota nie mam najmniejszych szans, a ona mi tu wyskakuje, że nie wie czym się przejmuję.
- Nie patrz tak na mnie! Ja wiem, że wygrasz - powiedziała Francy z dumną miną.
 Francy to moja nowa najlepsza przyjaciółka. Poznałyśmy się w pracy, a potem okazało się, że mamy podobne zainteresowania. Od trzech miesięcy chodzimy razem na siatkówkę i ćwiczymy smocze wyścigi. Wszystko zmierzało właśnie do tego dnia. Dzisiaj jest pierwszy w tym nowym roku wyścig Smoków. I bierzemy w nim udział. Strasznie się stresuję, a Francy jak zwykle to olewa. Nie jestem pewna czy ona jest normalna skoro startuje po to żeby się nie nudzić.
- Jak się to tylko ogląda to tak nudno jakoś jest - stwierdziła.
 Ona i jej Dragão Tempestade o imieniu Genowefa mają chyba za mało stłuczek. Przecież te wyścigi są śmiertelne. A jednak zdołała mnie na namówić na udział. To straszne. Dziewczyna i Smok właśnie bawią się w ganianie za ogonem. Czasem jest mi za nią wstyd, przecież ona ma siedemnaście lat, a cały cza się zachowuje jakby miała siedem. Ale cóż taki też przypadł jej Smok no co poradzić. Ja i Petro Jr. (dodałam mu człon Junior żeby nie mylić z tym nieśmiertelnym Petro, który po raz pierwszy wyszedł do Jeźdźców i siedzi właśnie ma trybunach) staliśmy w boksie. W końcu z głośników usłyszeliśmy wezwanie na start. Zawołałam Francy i razem weszłyśmy na podest startowy. Powiedziałam sobie, że nie będę się ścigać na poważnie. Mój w ogóle udział jest jednym wielkim nieporozumieniem. Muszę zachować spokój i nie być ostatnia, stabilny lot przede wszystkim. Zerknęłam na trybuny i pomachałam tacie, mamie i Petro kiedy ich zauważyłam. Tata odmachał, mam pokazała mi uniesiony kciuk w górę, a Skorpion przytaknął. On nie musiał wiele mówić czy gestykulować. Przekazywał wszystko co chciał przekazać. Szukałam gdzieś obok rodziców Francy, ale cały widok przesłonił mi jakiś Estellar. Po mojej prawej usadowił się właśnie Dragão Folha, po nim Vislumbre, a dopiero za nim Genowefa z moją przyjaciółką na siodle. Nagle rozległ się krzyk startera:
- Zawodnicy, na miejsca .... gotowi? ... Start!
 Wystrzelono racę. Smoki podniosły się do lotu. Petro Jr. z oporem podleciał do góry kiedy inne Smoki już łapały pałkę na pierwszym paliku. Escuardião nabierał prędkości, złapałam pałeczkę i zaczęłam mozolnie wyprzedzać kolejnych zawodników. Pierwszy zakręt w prawo, potem ostry spadek w dół. Mój bardziej opływowy Smok wyprzedził po drodze Dragão Duplo. Zleciałam jeszcze niżej, aż w końcu złapałam pałkę zanużoną tuż pod taflą wody. Następnie nawrotka, wzlot aż po same chmury i slalom pomiędzy górami. Ledwie zauważyłam kątem oka, że wyprzedzam niektórych zawodników. Przede mną zamajaczył się tunel kolejowy. Prześlizgnęłam się przez niego jak posmarowana masłem łapiąc na końcu pałeczkę. Teraz długa prosta, sporo mahnięć skrzydłami. W końu ostatni ostry zakręt i ... meta. Łagodnie opadłam na zielony trawnik. Uff! Nic mi nie jest, ja żyję! Ale zmęczona byłam strasznie, to ostre zimowe słońce wycisnęło ze mnie siódme poty. Poklepałam Petra Jr. po głowie. Czułam jak mocno oddycha, też musi być wykończony. Niemal spadłam odklejając się od siodła. Gdy znalazłam się na zielonej trawie podeszłam z Escuardião do wodopoju. Oboje zasługiwaliśmy na ochłodzenie i uzupełnienie H2O. Zerknęłam na linię mety, którą właśnie przekraczał Escorregadio. Czyli nie byłam ostatnia. Hip-hip hurra!
- Udało nam się Petro Junior! Nie byliśmy ostatni, to dopiero sukces.
- "Nie ostatni"? Dziewczyno ty chyba sobie ze mnie jaja robisz! Zobacz na tabelę wyników byłaś ósma!
 Francy wskazała na wielką tablicę. Na wszystkie Smoki! Faktycznie zajęliśmy ósme miejsce! Ucałowałam Petra w czubek głowy. Przeżyliśmy i zajęliśmy miejsce w pierwszej dziesiątce. Uczestników zgłosiło się przecież trzydziestu. Francy i Gertruda zaklepały pozycję czternastą. Uściskałyśmy się mimo, że całe lepiłyśmy się od potu. W takim razie pobiegłyśmy pod prysznic i wróciłyśmy szybko by spotkać się z rodzicami.
- Brawo Sky. Moja córeczka. - Mama ucałowała mnie w policzki.
- Następnym razem pierwsza piątka. - Tata spojrzał na mnie surowo.
- Och Paul, nie wymagaj od niej za dużo.
- Spoko, dzięki tato.
 Człowiek Skorpion tylko skinął znów głową, a kąciki jego ust lekko się uniosły. Była to dla mnie chyba największa pochwała w dziejach.
- No to skoro już po wszystkim to może wybierzemy się razem na lody? - zaproponowała mama.
- Pewnie, tylko odprowadzę Petra.
 Razem z pomalowanym mężczyzną (makijaż dzielnie mu się trzymał mimo trzydziesto stopniowego upało) teleportowaliśmy się do Tunelu. Planowałam tylko odwiedzić moje ulubienice Paige i Becky, ale te urocze małe Smoczki (oraz przyjemny chłód) zatrzymały mnie w Tunelu na dłużej. Opatrzyłam dwa Dragão Pequena, nakarmiłam cztery Dragão Linhagem, a potem już straciłam rachubę. Ostatnio coraz częściej rezygnowałam z siatkówki na rzecz przebywania w Tunelu i opieki nad Smokami. Tak, gady stały się zdecydowanie moją pasją. Kiedy tylko nie byłam w pracy, albo gdzieś na mieście z Francy, byłam tutaj. To miejsce jest jak mój drugi dom. I tak się czuję ponieważ pierwsza Skylar Pascorpi spędziła tu większość życia. Jej wspomnienia nadal są żywe we mnie. Myślę, że takie życie musiało być dla niej wręcz rajem. Czułam jej szczęście zawarte we wspomnieniach o tym miejscu. Kochała je, żyła tutaj, umarła tutaj, pochowano ją tutaj. Tunel to miejsce wyjątkowe i oboje - ja i Petro - dobrze to wiemy.
 W pewnej chwili jednak spojrzałam na zegarek. O rany siedziałam tu już od dwóch godzin! Rodzice pewnie sporo na mnie czekali. I przepadły mi lody! A niech to. No cóż wstąpię jak będę wracać. Pożegnałam się z Petro i Smokami. Dzięki jego mocy teleportowałam się prosto na grzbiet Petro Juniora lądującego właśnie przed lodziarnią. Wybrałam te o smaku grejpfruta i moreli. Wzbiłam się w niebo, kierując Smoka w kierunku domu. Żeby tak każdy dzień tak wyglądał. Napisałam sms do Francy. Przyjdzie wieczorem i będziemy oglądać "Jeźdźca z Nikąd" bo jeszcze go nie widziała. Czy można to nazwać prawdziwym życiem? Myślę, że tak.


8 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że skomentuję tutaj oba rozdziały?
    1. Przedostatnie rozdziały wydają mi się lepsze i z większa dozą epickości
    2. Te wyszły trochę tak jakby Ci się już nie chciało no bo wszystko w zasadzie już wyjaśnione i tylee....
    3. Najlepsze jest imię matki Chloe - Amnezja, wspomnienia z dzieciństwa ;)
    4. Fajnie, że Sky trochę zmądrzała. Nie jest już taką pustą lalą, chociaż dalej nie jest jakaś super, ale to chyba dlatego, że jestem zbyt pamiętliwa =D
    5. Trochę smutne, że to już koniec. Tak wydaje się szybko, ale nie jest to tak smutne jak koniec RW czy SnS.
    6. Czy będzie jeszcze jakiś epilog czy bonus, albo cokolwiek w tym stylu? :)
    7. Kiedyś musiało się skończyć
    8. Była ósma <3
    Niech klawość będzie z Tobą ;)
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie
      1. Bo najwięcej się wyjaśnia
      2. Trochę tak
      3. O taak! =D
      4. Musiała to zrobić chociaż mi jakoś taka nie pasuje
      5. Bo tylko 5 msc.
      6. Nie będzie
      7. Dokładnie
      8. <3
      I z Tobą

      Usuń
  2. Ale...ale jak to koniec? ;-;
    Wyobraziłam sobie różowe widmo ze skrzydłami, przechodzące przez ścianę jakby nigdy nic. Hehe, śmieszne xD
    Nie spodziewałam się, że to kuzynki są .-.
    "Dragão Tempestade o imieniu Genowefa" - Padłam xD
    Jeeej, smocze wyścigi! Jak to fajnie mieć bujną wyobraźnię i sobie wszystko w głowie oglądać xD
    Fajnie się czytało, szkoda, że już koniec :/
    Pozdrawiam i dziękuję za klawe zabicie czasu ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak.
      Haha!
      Hubcio to wymyślił
      Cóż to ta bohaterka, przy której odwalało mi najbardziej.
      Pewnie, po co TV!
      Luzik! Myślę, że spodobałoby Ci się na stałe na Selenie i Wyspie Totalnej Klawości (linki po prawej)

      Usuń
  3. Znalazłam chwilę czasu, żeby nadrobić;) Ogólnie było dużo błędów, więc staraj się ich unikać na przyszłość. Większość sama jest podkreślana na bloggerze czy w Wordzie, więc zwracaj na nie uwagę. Czasem się myliłam, kiedy zaczyna się ten sen, a kiedy jeszcze jest rzeczywistość, ale z czasem było coraz lepiej. No i wkurzała mnie główna bohaterka. Nie tym, że przerastały ją te wizje, bo to było normalne. Tylko tą chorą miłością do Brandona. To było bardzo... dziecinne. Widzi go z najlepszą przyjaciółką, a potem jeszcze chce o niego walczyć;/ No, ale na szczęście potem następuje jej przemiana. Ogólnie to był bardzo ciekawe opowiadanie. Fajny pomysł, tylko popracuj nad błędami;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie. Niestety to nie jest moja mocna strona, a na telefonie nie podkreśla mi błędów. O to chodziło, żeby nie było różnicy między snem, a jawą. O tak! Ta bohaterka wnerwiała wszystkich. To jest idiotka. Myślałam, że wyjdzie to zbyt disney-owsko. Dziękuję :)
      Cóż ... Nie będzie następnej części.

      Usuń
    2. A szkoda:< W takim razie czekam na inne opowiadania;)

      Usuń
  4. I was wondering if you ever thought of changing the layout of your blog?
    Its very well written; I love what youve got to say.
    But maybe you could a little more in the way of content so people could connect with
    it better. Youve got aan awfu lot of text for only having 1 orr two
    images. Maybe you could space it out better?

    OdpowiedzUsuń