21.01.2016

8. Fallen Angel

Three Days Grace - Fallen Angel
Willkommen auf meinem Blog. Ich bin froh, Sie hier zu sehen. Ich denke, dass Sie sich nicht zufällig hier.
A dla wszystkich starych fanów "Skazanej na Slytherin" mam dwa prezenty niespodzianki! Wejdźcie na www.skazananahogwat.blogspot.com 24.01

  Każdy miewa chwile słabości. Ale natychmiast się podnosi. Walczy o swoje i wygrywa. Wraca z powrotem do normalnego trybu życia, a potem zmierza się z kolejnymi przeszkodami i pokonuje je. Mnie to nie dotyczy. Ja natrafiłam na coś czego pokonać nie mogę, nie umiem. To są moje sny i zamroczenia.
 Nikt nigdy nie musiał zmierzyć się z takim bólem i dezorientacją. To było po prostu za dużo dla jakiegokolwiek człowieka, a nawet Jeźdźca. Nie poradziła na to nawet Czarodziejka.
 Kiedy wróciłam z powrotem do swojego łóżka u mnie w domu czułam się jakbym spała na kamieniach. Nie miałam tych wszystkich siniaków, złamań i ran, które Michael zadał mi w alternatywnej rzeczywistości. A było tego sporo. On znęcał się nade mną, torturował i śmiał się przy tym. On był szalony, sprawiało mu to przyjemność. A kiedy już się wyżył, zostawiając mnie w połowie martwą na brudnej podłodze w piwnicy dodał, że jutro przyjdzie mnie zabić. Co się ze mną stanie jeśli zginę tam? Czy to sprawi, że zginę tu? A może to po prostu okaże się końcem tych wizji? Ta pierwsza opcja przerażała mnie, ta druga cieszyła jak dziecko. Nie byłam pewna czy powinnam walczyć o swoje życie.
 Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Co!? W piątek był 24 lipca? Byłam tak zajęta pozbyciem się Smoka i swoimi wizjami, że straciłam poczucie czasu. Ominęła mnie pewnie największa impreza na wyspie. Brown zawsze tego dnia urządza taką domówkę, że wszyscy wracają do domu o ósmej rano z kacem rozwalającym łeb. Przecież Brandon coś wspominał, że ma imprezowe plany na wieczór. A ja głupia nie zrozumiałam! Jetem tak pochłonięta walką z moim Smokiem, że odcinam się od rzeczywistości. Ja już nie żyję.
 Zauważyłam właśnie pewną taktykę w tym działaniu. Smok próbuje mi namieszać w głowie, sprawić żebym przestała odróżniać rzeczywistość od nierzeczywistości, napada mnie kolejnymi wizjami męczącymi mnie psychicznie i fizycznie. To jest po prostu skuteczna. Chociaż wszystko byłoby skuteczne skoro nie mogę się bronić.
 Bałam się cokolwiek zrobić. To może mnie dopaść wszędzie. Ale nie mogłam przecież egzystować jako warzywo. Musiałam pokonać strach i wyjść do ludzi, choć spróbować żyć. Ubrałam więc się i wyszłam na śniadanie do mojej i Alex ulubionej restauracji. Często wieczorami oglądałyśmy tam mecze siatkówki objadając się pizzą i grając w bilard. To były dopiero czasy kiedy nie musiałam się martwić o nic innego niż to czy bluzka pasuje mi do spódnicy. Te czasy się skończyły. Kto by uwierzył, że było to dopiero dwa tygodnie temu.
 Przeszłam się do knajpy rozglądając się po śniegu leżącym w zaspach na chodnikach. Piękne? Nie, ohydne. Błoto, brud i ludzie brodzący w tym wszystkim. Ble ... Ale to było nic w porównaniu z uczuciem jakie mnie ogarnęło gdy weszłam do środka. W mojej ulubionej restauracji siedział Brandon. Brandon! Ale prawie go nie zauważyłam przez to, że na kolanach siedziała mu Alex. NIE!! PRZECIEŻ ON WYBRAŁ MNIE! MNIE!!!! Wybiegłam z restauracji i wpadłam do knajpy na przeciwko. Usiadłam ze łzami w oczach w kącie płakałam w rękawy. Ból, okrutny ból przeszył mi serce po raz kolejny. Jak on mógł!? Przecież powiedział, że mnie kocha. MNIE! Ale najwidoczniej ona znów użyła swoich brudnych sztuczek. Wiele lat podczas przyjaźni z nią widziałam jak uwodzi kolejnych chłopaków. Ale Brandon był mój. MÓJ! Nie miała prawa go tknąć!
- Przepraszam.
- Co!? - wybuchnęłam podnosząc wzrok. Zobaczyłam wysoką dziewczynę z trzema kolczykami w brwi i fartuszku kelnerki.
- Zamawiasz coś czy przyszłaś się wyryczeć? - zakpiła z niesmakiem patrząc na mnie. Podsunęła mi kartę menu i odeszła.
 Zapomniałam, że przyszłam na śniadanie. Rozejrzałam się wokoło. Gdzie ja tak w ogóle wbiegłam? Było to miejsce oprawie bez okien, urządzone w stylu azjatyckim, z lampami z papieru ryżowego oraz bronią wiszącą na ścianach, a większość klientów miała kolczyki i tatuaże. Już wiedziałam gdzie byłam. Była to knajpa Stróżów. Nawet menu mieli jak dla japońskich wojowników. Wzięłam coś co miało najmniej dziwną nazwę i ruchem poprosiłam kelnerkę. Dziewczyna z kokiem przebitym czerwonymi pałeczkami przyjęła moje zamówienie i wreszcie poszła. Mogłam teraz siedzieć i zastanawiać się nad tym co się stało.
 Musiałam przecież jakoś odzyskać Brandona. Miałam tylko jego, nie mogłam go znów stracić. A Alex musi wreszcie posmakować mojej zemsty za to mu zrobiła. Niech płonie!
 Po spożyciu i zapłaceniu za śniadanie (które okazało się kurczakiem w jakimś sosie z ryżem) wyszłam z restauracji. Tak jak myślałam Stróże to świry, nie warte mojej uwagi robaki.
 Przeszłam się spacerowym krokiem nad jezioro. Musiałam ochłonąć i zacząć cieszyć się promieniami słońca odbijającymi się od zamarzniętej tafli wody. Okrążyłam całe jezioro i kierowałam już swoje kroki w stronę ścieżki powrotnej do domu. Wtedy go zauważyłam. Michael Storm razem ze swoją siostrą Maribelle. Na myśl o tym jak ostatnio mnie potraktował wezbrała we mnie wściekłość. Ten sukinkot mnie torturował! Podeszłam do niego i przywaliłam mu z całej siły w twarz.
- Hej, co jest k...
 Nie obchodziło mnie to co mówił. Wolałam żeby krzyczał z bólu, tak jak ja kiedy to on bił mnie. Okładałam go pięściami z całej siły kiedy z boku Mari próbowała mnie odciągnąć. Dostała ode mnie z łokcia w ten swój drobny nosek. Michaele próbowała unieruchomić mi ręce, ale wtedy przeszłam do kopania go najmocniej jak potrafię celując w czułe miejsca.
- Aua! Co ja ci zrobiłem? Hej, co jest grane, nie znam cię!
 Mógł sobie mówić ja byłam już pochłonięta szałem. Musiałam go zbić na kwaśne jabłko. Było mi już gorąco kiedy tak miotałam się w grubej kurtce. Wtedy nagle złapał mnie ręką za obojczyk w mocnym uścisku. Bolało. Takim sposobem przytrzymał mnie w miejscu.
- Kim jesteś? Co się stało? - zapytał.
- Zostaw mnie oprawco. Już wystarczająco dużo bólu mi zadałeś.
- Pragnę zauważyć, że to ty przed chwilą okładałaś mnie.
- Ale ty rzuciłeś we mnie nożem, złamałeś mi rękę ... - płacz sprawił, że zadławiłam się dalszymi oskarżeniami. Wypowiedzenie tego co mi zrobił też bolało. Bolały wspomnienia.
- Nie zrobiłem nic takiego.
- Zrobiłeś, zapłacisz! - Darłam się jak wariatka.
 Uderzyłam go jeszcze raz z całej siły w oko. Będzie siniak jak nic. Uciekłam. Nie mogłam dalej walczyć, odniosłabym kolejną porażkę, a nie byłam na to gotowa. Musiałam.w końcu coś zrobić. To co się stało przed chwilą, nie sprawiło, że poczułam się lepiej. No może trochę.
 Biegłam przed siebie lecz zamiast do domu nogi poniosły mnie w kierunku Klasztoru. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że nie weszłam górę lecz błądziłam u stóp góry Cabeça. Biegłam wokół i czegoś szukałam. Sama nie wiedziałam czego, ale byłam pewna, że będę wiedzieć kiedy to znajdę. Jednak tak jak zwykle to tutaj musiałam dostać zamroczenia. Jeszcze dobrze nie rozprawiłam się ze Stormem, a już muszę tam wracać.
 Leżałam cały czas na tej samej podłodze w tej samej piwnicy. Bolało mnie wszystko, a jednocześnie nic. Ból sprawiał, że nic nie czułam. Przypomniałam sobie natomiast, że to dziś (jeśli to był już kolejny dzień) miał mnie zabić. W desperacji zaczęłam drapać ceglaną ścianę za mną. Nawet wyjęłam te które były obluzowane. Potem połamanymi paznokciami zaczęłam grzebać w tej ziemi. Próbowałam stąd uciec, panikowałam. Nagle usłyszałam trzask. Przerażona powoli się obróciłam. Przez okno wpadł mój Smok. Ruszył na mnie jak wściekły. Uchyliłam się odsuwając pod ścianę, ale jemu nie chodziło o mnie. Dorwał się do cegieł, zaczął je wyrywać ze ściany i kopać w odsłoniętej ziemi. Co on robił? Kopał tunel, pomagał mi się wydostać. Szybko wyrwałam nogi z drewnianego stołka i jedną z nich rozpaliłam. Weszłam do tunelu już wykopanego przez Escuardião i zaczęłam "zamykać" za nami ścianę. Kładłam cegły, a zamiast cementu używałam wilgotnej ziemi. Potem też kładłam ziemię. Zostawiałam za sobą tamto miejsce, uciekałam zacierając ślady. Petro był nawet tak miły i na mnie zaczekał. Opadłam na ziemię by odpocząć, a on przycupnął obok.
- Kim jesteś i co zrobiłeś z moim Smokiem? - zapytałam go żartobliwie głaszcząc po głowie. Zatrzepał długimi uszami. - Czyli jednak nie pragniesz mojej zguby. Ale jeśli nie to czemu wywołujesz te wizje?
 Smok kichnał i zamruczał. Nie zrozumiałam, zmarszczyłam brwi. Wtem przypomniałam sobie o tym czego mama i tata mnie uczyli. Trzeba otworzyć swoją duszę dla Dragão, trzeba mu zaufać i spróbować stworzyć z nim więź. Już wiedziałam co muszę zrobić. Położyłam rękę na łapie Petro, on oblizał ją i zbliżył do niej swoją paszczę a potem trzema ostrzejszymi zębami nakłuł skórę. Poczułam jak moja krew biegnie przez jego organizm, poczułam jak jego ślina zabliźnia ranę po uryzieniu i wnika wewnątz mnie. Staliśmy się jednością. Ja i Smok. To na co czekałam całe życie. Bratnia dusza, zrozumienie, wzajemna ochrona tym była dla Jeźdźców więź ze Smokami. To co przed chwilą zrobiliśmy to rzadki rytuał krwi, który Jeździec przeprowadza tylko wtedy jeśli nie potrafi zrozumieć swojego Smoka. Wtedy zrozumiałam, że łączy nas historia dużo dłuższa niż normalnego Jeźdźca i jego Smoka. Pojęłam, że musi mi on przywrócić pamięć, ukazać mi naszą wspólną przeszłość. Musiałam odkryć jeszcze tylko kilka wizji i wszystko stanie się dla mnie jasne. Zrozumiem wszystko, ale potrzeba mi cierpliwości. Jednak Smok oblizał mój brudny policzek i znalazłam się z powrotem w moim świecie. Jednak nie były to podnóża góry lecz powierze. Leciałam trzymana przez Petro za koszulkę. Ale czemu czułam się jakbym spadła z urwiska? Coś podpowiadało mi, że tak właśnie było. Wylądowałam gładko na własnym podwórku. Mój Smoczek pomógł mi dojść do drzwi domu. W środku czekali na mnie rodzice.
- Skylar! Na wszystkie Smoki, co Ci się stało? - Mama podbiegła do mnie. Zaczęła scierać brud z mojej twarzy.
- Nic takiego. Tylko się przewróciłam i trochę poobijałam.
- Och, córciu gdzie ty byłaś, że wyglądasz ... tak.
- Na spacerze. Pójdę się wykąpać.
 Gorąca kąpiel z płynem różanym wreszcie przyniosła mi ukojenie. Pomyślałam, że przez tą ostatnuą deprechę totalnie się zaniedbałam. Dlatego też zaraz po solidnej kolacji zadzwoniłam do mojej kosmetyczki i fryzjerki umawiając się na wizytę jutro. Poczułam się dużo lepiej, wiele rzeczy też zrozumiałam dlatego wysłałam też SMS-a do Brandona. Jutro posprzątam, chcę być w końcu czysta. Może nawet przeproszę Michaela Storm jeśli go spotkam?


6 komentarzy:

  1. Ona jest głupsza niż to dozwolone, jak można być tak pustym? Głowę to jej chyba trzyma sznurek zawieszony pomiędzy uszami, bo mózgu na pewno tam nie uświadczysz! Ale plus dla ciebie, że trwasz w tej kreacji pełnej cekinów ;)
    Naprawdę to smutno, że takiemu czemuś, trafił się tak wspaniały smok, jak go nie chciała to mogło mnie oddać! Miałabym i smoczka i Lamborghini Hana <3
    Trochę nie rozumem, jak te wizje mają się do rzeczywistości, ale wiem, że coś epickiego wymyśliłaś! ;)
    Do zobaczyska
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba umieć stworzyć i taką bohaterkę. Nawet jak już się trochę ogarnęła to nie zmienisz o niej zdania?
      Ej ej ej! To by chyba już było za dużo ;)
      Myślę, że może Ci się spodobać
      See ya

      Usuń
  2. PRZYBYŁAM! *fanfary, oklaski, owacje* Tak wiem, wiem. Dziękuję *kłania się nisko* Dziękuję C":
    A tak na serio, to przepraszam ten weekend był tak zwariowany, że nie miałam już siły komentować. Cztery zaliczenia w trzy dni i wszystkie pozytywne... Jeszcze tylko trzy takie weekendy i z głowy. Oddam się blogom i pisaniu.

    Zaczynam lubić Sky. Ale to chyba przez końcówkę. W końcu zaczęła dziewczyna myśleć, choć jej ciągła chęć śmierci, mnie dobija. Mnie zadeklarowaną pesymiastke i.. Dobra skończmy zanim wsadzą mnie do psychiatryka. Szkoda, że zaczęła rozumieć swojego smoka.. Nie będę mogła go przejąć. No ale trudno. Mam nadzieję, że w końcu więź między nimi się umocni.
    HA! CZYJA RACJA! MÓWIŁAM TEJ IDIOTCE, ŻEBY MU NIE WYBACZAŁA! Ekhem.... :D Już nie będę.. Może w końcu obie zrozumieją, że działa na dwa fronty i go zostawią.. I sie pogodzą. Ale ty coś już napewno wykoncypowałaś co mnie zaskoczy.
    Tylko nie wiem co jej zrobił Misiek z rzeczywistości, albo jej się to już miesza. I nie umie odróżnić, nie wiem.
    Pierwszy raz to powiem. JA CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ Z SKY!!
    całusy, tulę :*
    In

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *klaszcze zawzięcie*
      Gratulacje kochana! Należy Ci się kisiel zwycięstwa ;)
      Tak też myślałam, że teraz odrobinę zyska w Waszych oczach. Ty pesymistka? Nie wierzę. Cóż należałby Ci się skoro Kosiarka wzięła lambo Hana ;)
      Well ... Tutaj akurat nic szczególnego nie zaplanowałam.
      Chodziło o to, że ona miałaby go przeprosić za to jak go wtedy napadła.
      Musisz poczekać teraz kolej Chloe
      Też całusy i przytulaski :*

      Usuń
  3. Zajebistość w postaci pisanej *^*
    Braaandoooonnnn... >:C Wiedziałam, tacy nigdy się nie zmieniają >.<
    Azjatycka knajpa Stróżów... ja tam chceee *^*
    Niech płonie! Buuurnn Alex, buuuurnnn >:(
    Smoczek w końcu rusza z akcją ^^
    Kurdeble, ciekawość mnie rozsadza. O co chodzi z tymi wizjami? I tą inną rzeczywistością?
    Mózg Sky w końcu zatrybił! Owacje na siedząco :D
    Pozdrawiam i życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przeginaj
      Neva, eva, foreva.
      Niech Czekoladka Cię zabierze ;)
      What a satainc fire!
      Pomoc nadchodzi! Trutu-tutu!
      Już niedługo się dowiesz
      *clap, clap, clap*
      Dzięki :*

      Usuń