7.01.2016

7. Highway to Hell


 Obudziłam się z Brandonem u boku. Ten dzień (począwszy od południa) nie mógł być lepszy. Nie śniło mi się nic, poza meczem baseballowym. Ten sport jest u nas na drugim miejscu popularności, zaraz po wszystkich smoczych sportach takich jak wyścigi, czy freestyle. Brandon kiedyś grał w baseball, ale wybiło mu się ramię i już do tego nie powrócił. Pokochał natomiast koszykówkę, bo mnie kochał już wcześniej.
 Ubrałam się i wyszłam z jego domu niezauważona. Wróciłam do siebie i zaczęłam się zastanawiać co mam zrobić. Nie chodziłam do pracy, bo rodzice mi wszystko załatwiali. Plusy bycia bogatym! A nie ma mowy żebym skaziła się robieniem obiadu czy podobną pracą w domu. Od tego jest u nas Bonita - sprzątaczka, kucharka i opiekunka w jednym. Stwierdziłam więc, że pójdę do hali sportowej pograć w siatkówkę. Tam zawsze ktoś był więc miałam z kim grać. Po ponad godzinie zakończyłam mecz i rozstałam się z towarzyszącymi mi dziewczynami. Poszłam na miasto, żeby coś zjeść, a potem porwałam się w szał zakupów. Zaczęłam łapczywie przeglądać wieszaki. Jednak kiedy nie miałam przy sobie kogoś, zakupy stawały się nudne. Nie miałam obok mojej Alex, która mówiłaby mi w czym wyglądam dobrze. Była zdrajczynią i nigdy już jej nie wybaczę. Zgarnęła mojego chłopaka, a to największa zbrodnia, jaką przyjaciółka może wyrządzić przyjaciółce. A poza nią miałam oczywiście multum znajomych, ale nikogo bliższego. I nie sądzę aby ktokolwiek był zdolny mnie polubić i poznać przez te okropne zamroczenia, a już przede wszystkim przez tego okropnego, obrzydliwego Smoka. Będę na wieczność na niego skazana.
 Jestem w podobnej sytuacji do bohaterki książki, którą ostatnio czytałam. Nielubiana, odrzucona, samotna i tak dalej, i tak dalej. Rzecz w tym, że to jest prawdziwe życie, a nie głupi romans. Romansidła dobrze się kończą. Życie już nie za bardzo.
 Po raz kolejny zastanowiłam się nad skokiem Śmierci prosto w ramiona. Ale znudziło mi się to. Poza tym, muszę znaleźć sposób żeby to zakończyć. Nie, nie będę prowadziła dzienniczka detektywa i starała się zrozumieć sens moich wizji czy jak to tam zwać. Nie! Chcę to po prostu zakończyć. Mam forsę! Poruszę niebo, ziemię i jeśli będzie trzeba to piekło też żeby to skończyć. Na wyspie mieszkają przecież dwie czarodziejskie rodziny.
 Wrzuciłam więc zakupy na łóżko. Bonita posprząta. Włączyłam kompa i pogrzebałam w necie próbując znaleźć tych świrów z kijkami. Choć w ich przypadku te kijki miały po półtora metra. O, jest! Gertruda Pocket! Zapisałam adres w iphonie i wyszłam z domu.
 Nareszcie poczułam, że mam kontrolę nad sytuacją. Wzięłam sprawy w swoje ręce (z idealnym manicurem). Niech tylko ten Smok spróbuje swoich brudnych gierek jeszcze raz, to pożałuje.
 Zapięłam kurtkę i z zaciętą miną ruszyłam do Cidade Norte na Smoku mamy. Po drugiej stronie wyspy domy nie wyglądały już tak bogato. To były biedniejsze dzielnice, w których zamieszkiwali Jeźdźcy, którzy nie należeli do głównych linii najstarszych rodów. W większości byli to wydziedziczeni potomkowie Ferdynanda Magellana. No cóż czymś sobie zasłużyli.
 Wylądowałam przed wejściem do domu rodziny Pocket. Safira odleciał, a ja zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi starsza niewiele ode mnie dziewczyna o ciemnobrązowych włosach z kolorowymi pasmami. Spojrzała krytycznie na moją osobę.
- Tak?
- Ty jesteś Gertruda Pocket?
- Broń Boże. Siedzi u siebie w pokoju.
- Czy mogłabyś ją zawołać?
 Dziewczyna odburknęła "no", zatrzasnęła mi drzwi przed nosem, a po chwili usłyszałam jak w środku krzyczy "Gerta! Jakaś wypindrzona Cavalerio do ciebie!". Trzasnęły drzwi, kroki zbliżyły się do wejścia i po chwili stanęła w nich oczekiwana przeze mnie Czarownica. To dopiero była Bruxe mimo, iż miała dopiero ponad 20 lat! Czarne włosy w poskręcanych sprężynkach otaczały jej głowę niczym aureola. Jedno pasm było jaśniejsze i odznaczało się tak jak biały pas na jej czarnej sukni. Szkoda, że nie miała szpiczastego kapelusza. A nie, nie zmieściłby się jej na głowie przez te włosy! Haha!
- WitaCavalerio. W jakiej sprawie pragniesz mnie widzieć? - Wysławiała się jakby na serio urwała się ze średniowiecza. Uśmiechała się delikatnie jak psycholka przez co mogłam zauważyć, że jej kły są lekko wyostrzone. Ale cóż taki cel wymaga radykalnych środków.
- Jestem Skylar Pascorpi. Moje imię z pewnością coś ci mówi.
- O tak. Już wiem w jakim celu zawitałaś w moje progi. - Zamknęła oczy pomalowane czarnym cieniem. - Pragniesz pozbyć się  Smoka Cienia. Ryzykowne ach, ryzykowne. Ale ty zrobisz wszystko, ta złość ... A co to? Somnia prophetica!
 Ok ... Coraz bardziej pragnęłam się wycofać. Ona przestała mówić po portugalsku. Normalnie zaczynałam się bać. Wzięłam jednak głęboki oddech i rzekłam:
- To jak będzie? Pomożesz mi, czy będziesz tak tu stać i świrować?
- Wejdź. Nie zapomnij tylko zdjąć butów. - dodała słodkim głosem gospodyni.
 Zdjęłam obuwie i zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam dostać kapci czy czegoś takiego. Jednak gdy spojrzałam na Czarodziejkę stwierdziłam, że jest w pełni walnięta. Ona chodziła boso! Pogoniła mnie ruchem ręki i zaprowadziła w głąb gotyckiej budowli. Wszystkie ściany były rubinowe, czarne, albo w tapetę w czaszki. Z sufitu zwisały żyrandole ze świecami, przy ścianach pikowane kanapy. Dopiero po trzecim skręcie w lewo Gertruda otworzyła drzwi i wprowadziła mnie do zimnego pokoju, którego ściany pokrywały pułki zastawione masą dziwnych przedmiotów. Wskazała na fotel abym usiadła, a ona sama zaczęła przeglądać słoiki, przesuwać flakony i wyciągać coś z misek. W końcu wsypała wszystko do buteleczki i postawiła ją na stoliku przede mną. Usiadła naprzeciw i zaczęła:
- Czuję od ciebie bardzo mocne postanowienie zakończenia jego żywota.
- Smoka.
- Ale również zauważyłam, że miewasz wizje. Zamroczenia przenoszące cię do "innego świata". - Wzięła butelkę i powąchała jej zawartość.
- Skąd to wiesz? - zapytałam zaniepokojona.
- Dowiaduję się dużo rzeczy o ludziach po zwykłym, szybkim spojrzeniu w duszę. - Otworzyła szafkę, wyjęła z niej filiżankę z jakimś napojem i łyknęła. - Twoja jest bardzo ... mglista. - Pomachała łyżeczką w powietrzu.
- W sensie, co?
- W sensie, że twa dusza jest mroczna i przysłonięta. Tak jak myślisz wszystko to wywołuje Smok. On chce ci coś przekazać.
- Nie-obchodzi-mnie-to! Masz mi powiedzieć jak się pozbyć całego tego okropieństwa.
- Musisz wypełnić misję, którą ci powierzył. Musisz powstrzymać ... - szeptała gdy nagle jej słowa przerwał wybuch płomieni z butelki. Zamarła z łyżeczką w połowie drogi do filiżanki. Odłożyła podstawek i sypnęła czegoś do butelki. - Muszę wskazać ci drogę. Weź mnie za rękę. - ponagliła.
 Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Że cooo? Zniecierpliwiona złapała mnie za dłoń, w drugiej trzymając garść soli. Z butelki buchnęło białe światło i oślepiło mnie na parę sekund. Gdy otworzyłam oczy znalazłam się w tunelu. W TYM tunelu.
- Nie ... - wyszeptałam. Tylko nie to.
- Spokojnie jestem tu z tobą. - usłyszałam głos.
 Podskoczyłam i rozejrzałam się wokół. Nie było tu nikogo. Ale za to z tyłu zauważyłam wielką, żółtą koparkę. Właściwie to dopiero wtedy dotarło do mnie, że zawsze patrzyłam w stronę Człowieka Skorpiona i nigdy nie obracałam się do tyłu. Czemu? Po prostu zawsze skupiałam się na nim.
- Ej, ale o co chodzi? - zapytałam w przestrzeń mają nadzieję, że Czarodziejka mnie usłyszy.
- Jeszcze nie rozumiesz? To przecież ...
Wrona! Pojawił się tak jak zwykle znikąd. Po prostu tak jakby cały czas tam stał. I gapił się na mnie. Uśmiechnął się z udawanym współczuciem i pochylił głowę. Spojrzał na mnie spod przymrożonych powiek i powoli mina mu zrzedła. Na koniec jakby przestraszony cofnął się i zniknął w cieniu. Obejrzałam się, ale nie zobaczyłam nic oprócz oślepiającego światła.
 I to światło przeniosło mnie do rzeczywistości. Ale nie siedziałam w pokoju u Gertrudy Pocket, lecz stałam przed jej drzwiami, a Smok mamy wciąż czekał za moimi plecami. Czy ona cofnęła mnie w czasie? Wolałam nie pytać. Wsiadłam na Safira i odleciałam. Wróciłam do domu i zjadłam kanapkę.
 Nie byłam jeszcze w stanie myśleć po tym co ta wiedźma mi zrobiła. Nie skumałam o co jej chodziło. Muszę wypełnić misję, kogoś powstrzymać. Nie wiem co miała na myśli.
 Olałam to i walnęłam się na łóżko. Zasnęłam w ubraniu skulona w moim półkolistym fotelu. No i tak jak zwykle obudziłam się tak samo skulona w piwnicy Michaela Strom.
 Nie zdążyłam się rozciągnąć, a drzwi otworzyły się z trzaskiem i do środka weszła Maribelle.
- Ty głupia, durna ...
- Marie! - Za nią pojawił się brat. - Ona jest moja.
- Dobra. - rzuciła wychodząc rozeźlona.
 Chłopak wyjął nóż i z zaskoczenia rzucił nim we mnie. Trafił idealnie. Metal przebił mój brzuch dokładnie w miejscu, w którym miałam już bliznę po Skorpionie. Krzyknęłam krótko.
- No słonko, a teraz powiedz mi proszę czemu twoi rodzice tak spóźniają się ze swoją małą darowizną.
- Co? - jęknęłam. On przykucnął obok mnie.
- Mój posłaniec wyszedł z twoim listem już ponad tydzień temu. Wrócił przed chwilą. Bez woreczka błyszczących denarów.
 Nie zapłacili za mnie okupu? Czemu? Jak to?
- Zapytałem czy przekazał im kartkę pełną krwi i łez. Podał im list, a oni oznajmili, że nie zapłacą i wygonoli posłańca ze swojego zamku. Powiedz mi czemu?
- Nie wiem, nie wiem! - krzyczałam płacząc z bólu.
- Chyba cię nie kochają. Och biedna dziewczynka. Jedyna córeczka, której rodzice chcą się pozbyć.
- Nie chcą! Przecież jestem ich księżniczką.
- To dlaczego cię nie uratują? Nie chcą cię już, po co im córką na którą trzeba tyle wydawać. Nie płacz skarbie, wszystko będzie dobrze. - Wziął mnie w ramiona i wyszarpnął nóż z rany w towarzystwie mojego okrutnego wrzasku. - Przyniosę ci coś, poczekaj tutaj. - dodał jakby miał mi zaraz przynieść prezent na urodziny.
 Po chwili wrócił do piwnicy z szelmowskim uśmiechem w jednej ręce niosąc wino, a w drugiej dwa kieliszki. Usiadł na taborecie i nalał sobie czerwonego trunku. Posmakował.
- Mmm ... Dobry rocznik. - stwierdził. Nalał sobie więcej, a potem chlusnał we mnie winem.
 Syknęłam. Alkochol odkaża rany i mój przebity brzuch właśnie poczuł jego leczniczą moc. Aaa! To bolało. Teraz już nie wiedziałam co jest krwią, a co winem. Nie posunęłam się ani o jeden krok do przodu.


6 komentarzy:

  1. Gertruda rządzi! Zdecydowanie. Wszystkie sceny z nią... epickie!
    A Sky to taka porażka życia, że nawet to jak oddycha mnie wnerwia...
    Trochę mało Człowieka Skorpiona, ale ta koparka lekko dezorientująca???
    Ależ ona ma rozrywki, zakupy chłopak i siatkówka. Jest tak samo interesująca jak wyschnięty mech :/
    Do zobaczyska
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Haha! To się może niedługo zmienić
      Trochę mało, ale za dwa wpisy będzie go sporo. A ta koparka to wskazówka.
      Dokładnie!
      See ya

      Usuń
  2. Polubiłam tą stukniętą Gerte :>
    O co chodzi z tą koparką? xD W pierwszym momencie myślałam, że Gertruda się w nią zamieniła xD
    Sky...typowa bogaczka. Służąca posprząta, rodzice zapłacą...ygh...
    No, z okupem to się przeliczyła :V Mam nadzieję, że dojdzie w końcu do tego, żeby przejrzała na oczy, że wieczną księżniczką nie będzie...
    Wysyłam butelkę z krwistą weną, dobry rocznik ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy ją kochają!
      Haha! Nie moge! Przecież Ty już na to wpadłaś!
      Tak.
      Dokładnie.
      Rany strasznie dziękuję! =D
      Pozdro

      Usuń
  3. Sama nie wiem czego bardziej nie lubię Sky czy jej próżniactwa. Ale chyba Sky i wszystkiego co się wokół niej dzieje. Naprawdę staram się ją zrozumieć, ale nie potrafię. Chyba specjalnie stworzyłaś tak te postać, innego wytłumaczenia nie potrafię znaleźć.
    Przyjaciółce nie wybaczyła a facetowi tak... Normalnie tylko kark skręcić.
    Gertruda... Czy ona jest kimś z rodziny tej Pocket? I tak jest świetna. Jak narazie Sky ma u mnie 10% poparcia ale to dlatego, że jestem ciekawa jaką ma misję. No i czy w końcu zrozumie, że ten smok jest najwspanialszym ze wszystkich możliwych. Tak jej tego zazdroszczę.
    Sprzątaczka posprząta, nie rusze tego bo popsuje paznokcie, jestem księżniczką, jestem bogata.. O nie!!! Katastrofa! Nie przeżyję! Złamałam paznokieć.
    Normalnie.... Szczerze jej nienawidzę.
    Na szczęście za tydzień rozdział z Cloe :)
    Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Skylar miała być taką Bellą ;)
      Jest głupia i tyle.
      Jest siostrą Polly. To właśnie ona otworzyła drzwi.
      Tak, ten Smok to skarb. A misję już dokładnie opracowałam.
      Haha! O taak.
      To tylko bohaterka bloga.
      A Chloe trochę nawywja, ale to nic w porównaniu z tym co zrobi później!
      Do nexta

      Usuń