17.12.2015

6. Mz. Hyde

Halestorm - Mz. Hyde
Witajcie kochani! To niestety już ostatni wpis w tym roku. Następny dopiero siódmego stycznia. Czekajcie cierpliwie.

 Otworzyłam szeroko usta. To nie możliwe, to po prostu ... no niemożliwe!
- Wiem, że ci się podobam, ale nie ma dla nas przyszłości. Wybacz.
- Mówisz to tak jakbyśmy grali w jakimś kiczowatym serialu.
- Ale to prawda.
 Spuściłam głowę spoglądając na swoje buty. Uśmiechnęłam się. Konciki moich ust wędrowały coraz wyżej, i wyżej, aż w końcu wybuchnęłam śmiechem.
- Haha! Nie mogę uwierzyć, że pomyślałeś, że mi się podobasz.
- A nie?
- No co ty! - śmiałam się w najlepsze. - Jesteś przystojny i całkiem spoko, ale to był żart. Chciałam.zobaczyć jak się zachowasz. No i wyszło genialnie!
- W sensie, że ty ...
- Ale jazda co nie? To do zobaczyska jutro! - pomachałam mu i odeszłam.
 Nie skierowałam się jednak do domu pani Hale lecz do Studia Komiksów. Moja zmiana rozpoczynała się godzinę później, lecz miałam pewną rzecz do załatwienia. Zamówiłam kawę w kubku Michaela i zaczęłam szukać informacji. Włamanie się do głównej bazy danych na wyspie było trudne tylko za pierwszym razem. Trzy czy trzynaście, to bez różnicy, musiałam to znaleźć.
- Hej Chloe! - usłyszałam za plecami głos Tii.
 Natychmiast wszystko wyłączyłam i podeszłam się przywitać z koleżanką. Vigia właśnie wracała z treningu karate, jutro miała tae kwon do, a w piątek judo. Ta dziewczyna ćwiczyła całe dnie. Dziwiłam się kiedy ona ma czas czytać swoją ukochaną mangę. A co jeszcze ciekawsze czytała ją po japońsku! Ona jest niesamowita. Opowiadała mi właśnie o pewnym interesującym planie.
- W ten weekend robimy niezłą imprezę na święto 495 rocznicy odkrycia Dragaud. Normalnie nie zapraszałabym wielu osób, ale skoro to wakacje ...
- Będzie szampan?
- No pewnie! Postanowiłam, że raz mogę mieć wspólną imprezę z bratem.
- Już nie mogę się doczekać! Mam w czymś pomóc?
- Czy ja wiem ... Właściwie to trochę pomocy się przyda przy znoszeniu wszystkiego na salę.
- Gdzie i kiedy?
 Tia uśmiechnęła się. Podała mi adres sali i poprosiła żebym przyszła o szóstej kiedy razem z dziewczynami i ekipą jej brata rozpoczniemy przygotowania. Impreza ma się zacząć o ósmej i trwać do rana. Byłam ciekawa jak wygądają imprezy na tej smoczej wyspie. Poza tym Black mówiła też coś o tym, że będzie niespodzianka. W sobotni poranek drzwi domu pani Hale zostały najechane przez rozszalałe nastolatki. Polly, Tia i Nerrisa wpadły do salonu zaskoczonej nauczycielki i kazały mi wywalić całą zawartość mojego skórzanego worka, w którym miałam ubrania zabrane ma wyprawę. Kiedy na sofie wylądowało pięć bluzek, trzy pary spodni i cztery swetry (pomijając bieliznę) Kable zrobiły oczy jak pięć denarów.
- Ty żyjesz tylko na tym?
- No ... - przyznałam się nieśmiało do zbrodni.
- Gdzie ty masz jakąkolwiek sukienkę?
- Jest w sumie jedna koszula, którą noszę jako oficjalny strój.
- Tak nie może być! Hajże na zakupy! - zarządziła Rybka.
 I takim sposobem łaziłam całą sobotę z Czarownicą, Strażniczką i Syreną po sklepach. Wysokie kamienice i wąskie uliczki zachwycały mnie bardziej niż sukienki. Nigdzie nie mogłam znaleźć takiej, która w pełni zakrywałaby mi plecy, mimo, iż było lato i na dworze pruszył śnieg. Raz prawie się wywaliłam na błotnistym chodniku.
- Chloe, musisz jakąś wybrać. Przecież nie pójdziesz nago! A w tej niebieskiej było ci do twarzy. - skomentowała Nerrisa kiedy przechodziłyśmy ten sam sklep już trzeci raz.
- Czy ja wiem? Nie czuję się w niej. - powiedziałam mając na myśli głównie odsłonięte ramiona. Jak ja przetrwam lato?
- To jaką byś chciała?
- Bez odkrytych pleców i ramion. Nie za krótką.
- To tyle? Takie warunki to podaje moja mama. - prychnęła Polly.
- Jaki kolor, krój, fason? - zapytała Tia.
- Obojętnie mi to.
- Och! - westchnęły wszystkie trzy na raz.
 Polly stwierdziła, że idzie do kafejki obok po kawę. Ja, Rybka i Blade przeglądałyśmy jeszcze parę ciuchów. W końcu zdecydowałam się na kupno dodatkowych par spodni, jednej spódninczki i fajnej bluzki z napisem "Unstable". Kable zniechęcone wyszły ze mną ze sklepu, a przed nim natnęłyśmy się na Bruke.
- Masz, powinna być dobra. - wepchnęła mi ręce torbę pociągając jednocześnie kawę przez słomkę. Zajrzałam do środka.
- Czy to sukienka?
- Mhm. Chodź, tam jest toaleta, musisz ją przymierzyć.
 Kiedy wyszłam z kabiny w nowej sukience i obejrzałam.się w lustrze stwierdziłam, że to jest to. Średniej długości, czerwona, pokryta cekinami, prosta jak drut. Piękna.
 Zdążyłam tylko wrócić do domu na chwilę zostawić ubrania, zabrać to co będzie mi potrzebne i kożystając ze smoczej taksówki dotarłam jak najszybciej na salę. Pomogłam dziewczynom w przygotowaniach, ustawiałyśmy miski z chipsami, butelki z alkocholem, kubki z paluszkami i innymi przekąskami. Przed samą imprezą wszystkie wzięłyśmy prysznic w pokojach nad salą i przywdziałyśmy nasze kreacje. Ja wyprostowałam jeszcze włosy i byłam gotowa.
 Zeszłam schodami na dół gdzie towarzystwo właśnie kończyło przychodzić. Dziewczyny schowały się za kulisami sceny. Niespodzianką miało być przedstawienie, ale jego treść pozostała dla mnie tajemnicą. Usiadłam razem z wszystkimi przy stolikach. Zajmowałam miejsce tuż obok chłopaka z gęstymi, czarnymi włosami. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
- Hej laska. To ty musisz być ta nowa. - stwierdził.
- Tak, masz mnie. Wieści szybko się rozchodzą. Jestem Chloe.
- Jacob. Mam więc rozumieć, że nie widziałaś nigdy przedstawienia na 24 lipca?
- Nie ... A to nie jest przedstawienie Kabli?
- Nie, to tylko ich wersja. Co roku na wszystkich uroczystościach z okazji odkrycia wyspy odgrywają to przedstawienie, każdy inaczej.
 Rozpoczęło się show i uważnie oglądałam. Była to jakaś parodia przybycia Magellana na Dragaud. Wszyscy zanosili się śmiechem kiedy Ferdynand (grany przez Jaspera) wywalił się na piachu próbując zatknąć flagę na plaży.
- W oryginale też tak było? - zapytałam Jacoba próbując opanować chichot.
- Z tego co wiem to nie. - mrugnął do mnie brązowym okiem.
 Kiedy Kable skończyli goście niemal posikali się ze śmiechu. Rozbrzmiały gromkie brawa i gwizdy zadowolenia. Aktorzy zeszli ze sceny, na którą wkroczyła Maribelle Storm ze sprzętem DJ-a. Z głośników poleciała dudniąca muzyka i wszyscy zeszli na parkiet żeby porwać się w jej rytm. Jacob wyciągnął do mnie rękę. Pochwyciłam ją i razem dołączyliśmy do szalejącego tłumu. Czułam się świetnie. Nie przeszkadzało mi otoczenie zupełnie obcych osób wirujących obok mnie. Ja i Jake tańczyliśmy razem bawiąc się do upadłego. W pewnej chwili poszedł nam po picie, a ja odszukałam Kable przy stoliku. Pogratulowałam im świetnego występu. Michael się do mnie nie odzywał. Przekąsili krakersy i dołączyli do grupy na parkiecie. Po chwili zjawił się Jacob i zaproponował żebyśmy wyszli na balkon porozmawiać. Popijałam wino i konwersowałam z nowym znajomym. Dowiedziałam się, że ma dwadzieścia jeden lat, tak jak większość toważystwa. Jest Stróżem i pracuje na warcie przy stawie. Kiedy opróżniliśmy kieliszki wróciliśmy na parkiet odprawiać dzikie densy z resztą podpitych balowiczów. Wtedy jeszcze nie wiedziałam co się stanie.
 Impreza nie zwalniała tępa. Było około północy kiedy znowu zrobiliśmy sobie przerwę. Imprezowanie z Jake'iem było takie łatwe. Nieźle tańczył, był zabawny i odrobinę szalony. Z nim wszystko wydawało się możliwe. Jednak trzeba było znaleźć czas żeby odpocząć od butów na korku. Staliśmy znów na zimmym letnim powietrzu. Usiadłam na ławce i zdjęłam buty chłodząc obolałe stopy lodowatym powiewem wiatru. Jacob przysiadł się obok mnie. Zerknęłam na księżyc. Połówka srebrnej tarczy sprawiała, że śnieg błyszczał jak diamenty. Blada skóra mojego towarzysza wyglądała na niemal porcelanową. Oparł swoją porcelanową rękę o barierkę tuż za moimi plecami, a w swe porcelanowe palce ujął mój podbródek i pocałował. Był to nagły, namiętny i długi pocałunek. Jake wsunął mi dłonie we włosy, a ja jeszcze się do niego przysunęłam. Nie powiem, że było romantycznie, bo jechało od niego alkocholem. Było spontanicznie i tak jak to bywa kiedy całuje się po pijaku. Ostro.
- Jacob!?! - usłyszeliśmy po chwili przerażony krzyk.
 Odskoczyliśmy się od siebie. Otarłam usta spoglądając na osobę będącą źródłem wrzasku. W drzwiach na balkon stała Tia. Na jej twarzy malował się strach i złość. Wyglądała jakby zobaczyła czeluści piekła przez szklaną podłogę.
- Ty dupku! Odsuń się od niej! - rozkazała ze spieczonymi policzkami.
- Wrzuć na luz Tia ...
- Tak jak myślałam. Nie powinnam była się zgodzić na wspólną imprezę. Wiedziałam, że nawet jakbyś się nie upił to stałoby się coś takiego.
- Przecież nic się nie stało. Jeszcze jej nie przeleciałem.
- Ona ma piętnaście lat!
- Jest dużą dziewczynką. Rany siostra zawsze musisz psuć zabawę.
 Zaraz co? Zdziwienie odmalowało się na mojej twarzy. Jacob był bratem Tii? Przecież Blade mówiła o swoim bracie, że jest szefem jakiejś mafii i wykorzystuje jedną dziewczynę po drugiej. Musiałam się przesłyszeć. Przyjaciółka jednak zauważając rozterkę wyrażoną przeze mnie zmarszczeniem czoła rozwiała moje wątpliwości.
- Tak Jacob to mój brat.

4 komentarze:

  1. Jej reakcji to się nie spodziewałam... Sky pewnie by się popłakała albo coś w ten deseń.
    Michael foch4ever xD
    Męka zakupów, skąd ja to znam... >,<
    Jacob bratem Tii...no nieźle...
    No to czekamy na dalszy ciąg ^^
    Ślę kieliszki z weną, jak impreza to impreza :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha! Pewnie tak
      4EVER and EVER
      I ja!
      Ale będzie jazda, co?
      Musisz ;)
      Łuu! Dzięki kohcana!
      Ja również pozdrawiam i zapraszam na Selen gdzie twa finałowa rozgrywka! http://proba-selenu.blogspot.com/2015/12/finaowa-rozgrywka.html

      Usuń
  2. Hej, przepraszam za ten "lekki" poślizg, jak pewnie się domyślasz, nie mam ostatnio ochoty na pisanie komentarzy, ani niczego innego.

    Rozdział świetny. Nie domyśliłabym się, że tak może się rozwinąć. Chloe tak ukrywa uczucia czy co? Wow... Ale takie drobnostki, jak picie z kubka Michaela. Jak będę mieć wenę, to pokusze się o analizę psychologiczną.
    A ta impreza?! Wow.. Jak można się obściskiwać z kimś dopiero poznanym? Co jej na mózg padło? Znaczy się ja wiem, bo analiza została dokonana już w czwartek, po przeczytaniu, ale jakoś nie chce mieć się tego pisać. Wybacz. Dobrze, że wszystko dobrze się skończyło.
    Widać chyba, że nie mam dziś umiejętności dobrego pisania. Trudno.
    No nic, tulę, do następnego, a w środę mam małą niespodziankę dla ciebie ;)
    Całusy, In :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż każdy miewa gorsze dni.
      Tak ona jest inna niż się wydaje. Super, dzięki.
      No cóż tak jak napisałam wyżej ona nie jest taka ja Wam się wydaje.
      No tak, niestety.
      Na środę? Czyli w twoim wpisie na Przeszłość? Już nie mogę się doczekać! Również tulę :*

      Usuń