9.11.2015

Miniaturka: My (not) own world

Hej! Co powiecie na chwilę odpoczynku od Sky i Chloe? Nie macie wyboru i tak to wstawię. Ostatnio mam mega fazę na "Star Wars" (w grudniu 7 część!) i tak się wciągnęłam, że zainspirowana stworzyłam planetę Lloye. Nie jest to typowe ff, lecz historia zainspirowana pięknym miastem Coruscant występującym w serii. Tak więc wstawiam Wam miniaturkę z tej inspiracji. Napiszcie czy się Wam podoba :)


"Planeta Lloye. Król Benjamin i jego żona Ivonne są u szczytu władzy, królestwo jest w świetnej formie. Nic nie wskazywało na tragiczne wydarzenia, które nastąpiły. Ogromne trzęsienie wstrząsnęło stolicą planety, zadrżały domy i w jednym momencie wszystko się rozpadło. Całe miasto legło w gruzach grzebiąc tysiące osób razem z rodziną królewską. Na zniszczonej planecie wybuchnął chaos. To trudne czasy by się w nich wychowywać. Jednym z dorastających w anarchii dzieci jest Danielle - młoda dziewczyna pochodząca z zamożnej rodziny pragnącej obalić króla; oraz Keith - skazana na trudne życie ulicznica w podziemnej społeczności bandytów protestujących przeciw monarchii. Co zrobią te dziewczyny? Czy będzie to warte mojej pisaniny? Jak potoczą się losy zniszczonego królestwa? Jakie sekrety skrywają bandyci i bogacze? Czy trzeba będzie walczyć o swój świat?"

 Biegła pomiędzy straganami, prześlizgiwała się pod lecącymi statkami. Cały czas słyszała ich kroki za sobą. W końcu dobiegła na miejsce. Zszokowani mężczyźni zatrzymali się przed ścianą. Pusta ściana. Sprawdzili nawet za trzema ogromnymi śmietnikami. Jednak jej nie znaleźli, znów się im wymknęła. Gdy odeszli Keith zeskoczyła z parapetu śmiejąc się. Jak zwykle była górą. Ugryzła jabłko ukradzione z bazaru. Czemu się tak przejmowali? Ukradła im tylko parę owoców i reklamówkę. Spokojnym krokiem ruszyła ku trzeciemu kontenerowi na śmieci. Otworzyła klapę i skoczyła do środka. Przecisnęła się pomiędzy workami napełnionymi odpadami i zanurkowała w tunel. Wyśliznęła w wielkim nocnym klubie. Niebieskie tancerki uwodziły Flatoinów upitych nektarem, a barmani o sześciu rękach miksowali drinki oblewając przy tym czasem paru Lloyów słuchających dudniącej muzyki. Dziewczyna przemknęła pomiędzy tłuszczą i dostała się do drzwi na zaplecze. Wyminęła Gorysza - mięśniaka pilnującego drzwi - i wbiegła po schodach na górę. Dopadła ciężkie, przerdzewiałe drzwi i wpisała kod. Wrota skrzypnęły gdy je otworzyła i zamknęła. Zrzuciła wreszcie płaszcz i włożyła dzisiejszy łup do szafek i małej lodóweczki. Wyszła na balkon. Kutch wyglądało pięknie o zmroku, błyszczące światła, migające statki, a w oddali gruzy stolicy - Pari. Nie pamiętała tego dnia. Dnia trzęsienia. Miała wtedy tylko trzy lata, ale prześlizgując się wśród mieszkańców często słyszała o katastrofie sprzed szesnastu lat. Najczęściej padało zdanie - Minęło tyle czasu, a oni nadal nie sprzątneli tego syfu. I mieli rację. Ekipy ratunkowe z reszty planety wciąż znajdowały ciała pogrzebane w gruzach. Wiele osób wciąż poszukuje zaginionych bliskich. Odbudowa rozpoczęła się dopiero trzy lata po katastrofie, a i tak do dziś odbudowano tylko budynki z obrzeży miasta. Nie wiedziała czy straciła tam kogoś bliskiego. Pewnie tak, ale nie pamiętała. Gdy była mała opiekowała się nią pani Voltim. Jednak zmarła, przeszukując upadłe miasto w nadzieji odnalezienia syna i męża. Potem trafiła do kolesia zwanego przez miejscowych ET. Zmarło mu się dziesięć lat temu. Po nim było już tylko gorzej. Grubi Pluckowie, stara Dovona, a także para gejów. Żadne z nich nie wytrzymało dłużej niż cztery miesiące. I takim cudem Keith ukończyła dziesięć lat. Nikt nie chciał jej wziąść, już wszyscy kojarzyli jej piękną buźkę bo każdemu gwiznęła już conajmniej po jednej monecie, które noszą tutaj nazwę Bik żartobliwie nazywane są kruczymi dziobami (ang. beak - dziób) wygrzebią wnętrzności. Spojrzała właśnie na ich symbol - wierzowiec rodziny Lovelle. Pyszałkowaci bogacze. Wszędzie o nich głośno. To oni kontrolują planetę po tym jak zginęła rodzina królewska. Na ich balkonie stała teraz jakaś postać. Była to Danielle Lovelle. Dziewczyna, która mimo tych trudnych czasów zawsze ma wszystko czego zapragnie. Przyglądała się właśnie miastu i słuchała piosenki z czasów, których nie pamiętała. Westchnęła. Mama całe życie wpajała jej, że po nich to ona przejmie władzę na Lloye. Ale miała już dziewiętnaście lat i nadal nie czuła się gotowa. Czegoś jej brakowało, czuła to. Srawdziła hologram. Nanianiasz dzwonił. Nie miała jednak ochoty na pogawędkę. Sączyła powoli sok i zastanawiała się. Nad czym? Nie miała pojęcia, ale wolała robić to sama. Wyłączyła hologram. Gdyby rodzicec się dowiedzieli, że kumpluje się z klasą średnią chyba daliby jej ostry szlaban. Tak, nazywali jej przyjaciół klasą średnią. Danielle jednak lubiła Horacego i Nanianiasza, przy nich nie musiała być ideallna, siedzieć prosto, jeść tylko posiłki dietetyczne i czytać czasopisma polityczne. Razem z chłopcami mogła nosić stare spodnie, bić się na poduszki i grać w gry na konsoli. Ta normalność sporo ją kosztowała. A dokładnie dwieście bik-ów miesięcznie za to żeby jej lokaj trzymał buzię na kłódkę. Chciała żeby tak było zawsze, żeby za dwa miesiące nie musiała składać przysięgi, która udupiłaby ją na zawsze. Będzie musiała przejąć władzę. Nie tylko ona się tym denerwowała. Wśród mieszkańców Lloye wybuchały protesty, nie chcieli mieć kolejnego monarchy, pragnęli zostać demokracją, jednak nie mieli na to szans. Rodzice uważnie obserwowali sytuację, uważali, że prawdopodobnie będą próbowali przypuścić na nią zamach. Nie podobało im się to. Dopiła sok i odstawiła szklankę. Do jej sypialni wszedł lokaj. Przypomniał jej o rozpocznającym się meczu galaktycznego krykieta. Z niechęcią ruszyła za Davi'm do sali. Usiadła na ławce, wyjęła hologram i odpłynęła. Gra w krykieta strasznie ją nudziła. Wolała grać w starą jak świat grę o zombie. Gnijący człowiek na ekranie powłóczył nogami w tępie na pewno szybszym niż ta idiotyczna gra w udeżanie kulek kijkami. W połowie poziomu hologram zapipczał. Hej, przecież właśnie miała przejść tą najtrudniejszą część! Sprawdziła kto dzwonił. To Horacy. Szybkim krokiem skoczyła do łazienki. Zamknęła drzwi i odebrała połączenie. Twarz blondyna w okularach pojawiła się właśnie przed nią. Obok szczerzył się do niej Nanianiasz i jego aparat na zębach. Oznajmili, że właśnie czekają pod oknem jej łazienki na paretrze żeby wyszła z nimi na bazar na walki robotów. Uradowana dziewczyna szybko ściągnęła kieckę pod którą miała normalnie ubrania, wzięła swojego robota ochrzczonego Stażysta i wyskoczyła przez okno prosto w ramiona chłopaków. Horacy jako, że jest tęższy złapał ją i postawił na ziemi. Razem pobiegli ulicami na bazar.

6 komentarzy:

  1. I see you like that. Don't forget to give a comment.

    Je vous vois comme ça. Ne pas oublier de donner un commentaire.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... Ja wiedziałam, że masz dar ale to już przerosło moje oczekiwania. Jedyne do czego się mogę doczepić to literówki, ale że sama popełniam ich masę to nie będę robić awantury.
    Coś czuje tu też lekkie ściągnięcie z "Króla i Żebraka". Ale pewnie tylko mi się zdaje.
    Możesz mam dawać częściej takie niespodzianki, tylko nie zapominaj o smokach ^^
    Pozdrawiam cieplutko i ściskam
    Twoja Incaligo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to już przegięłaś! Nie mam daru! Nie, nie, nie!
      Och literóweczki zwłaszcza na telefonie.
      Właśnie, że tak. Trochę ściągnęłam bo w dzieciństwie uwiebiałam tą część Barbie.
      Nie będę zapominać spokojnie. A chcielibyście kontynuację tej historii?
      Ja również ściskam OXOXO

      Usuń
    2. Też uwielbiałam (nadal robie z kuzynka sobie takie seanse na poziomie XD) Barbie, Disneya to kocham nad wszytko, jak fajnie że są ludzie tak do mnie podobni.
      Ja chcę kontynuację,chętnie się dowiem co wymyśliłaś.
      ZAPAMIĘTAJ RAZ NA ZAWSZE. MASZ DAR / TALENT I SIĘ ZE MNĄ NIE KŁÓĆ.
      całuje
      In ;)

      Usuń
  3. Wystarczy jedno słowo - NANIANIASZ <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Śwwwwietne! Chciałbym abyś kontynuowała tą zaj&%$stą serie. Bardzo podoba mi się charakter Danielle ponieważ lubie buntowniczki.
    Z niezmanym akcentem "Gal Anonim"
    ~Hubcio

    OdpowiedzUsuń