19.11.2015

4. Butterfly

Crazy Town - Butterfly
Hej czytelniczki. Mam nadzieję, że spodoba Wam ten post. Napiszcie mi też w komentarzach co z "My (not) own world". W jakiej formie by Wam to odpowiadało?

 Opadłam na rozkładaną kanapę w salonie i natychmiast zasnęłam. Odpłynęłam w krainę Morfeusza i zalała mnie jasność poranka. Byłam w pięknej białej altanie, a wokoło mnie latały motyle. Ich piękne delikatne skrzydła muskały moje odsłonięte ramiona. Różowe i fioletowe kwiaty wokół były pełne tych fantastycznych istot. Lekkie i wielobarwne wypełniały całe pomieszczenie. Z tej pięknej mary wybudził mnie głos pai Hale oznajmuając mi, że śniadanie już gotowe.
 Razem z nauczycielką zjadłam tosty i jajka sadzone, a potem poleciałyśmy do Klasztoru. Dzisiaj na lekcjach czułam się już pewniej. Latanie na Dragão Pequena również szło mi lepiej. A gdy wychodziłam z budynku, na boisku czekał już fioletowy Smok.
- Hej Chloe. - przywitał mnie Michael.
- Cześć. - pomachałam mu nieśmiało.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Gdybym ci powiedział to już nie byłaby niespodzianka. Wsiadaj. - wyciągnął rękę.
 Ujęłam ją i usadowiłam się tuż za Jeźdźcem. Wzbiliśmy się w powietrze i na zimnym wietrze lecieliśmy ku południowo zachodniemu brzegowi wyspy. Wylądowaliśmy na plaży. Mike wziął plecak przymocowany do siodła i zaprowadził mnie do tafli wody. Wtedy ujawnił swoją niespodziankę wyjmując z plecaka ... łyżwy.
- Sprawdź czy będą ci pasować, wziąłem od siostry.
 Usiadłam na kupce śniegu i włożyłam jeden biały but. Pasował idealnie. Chwilę męczyłam się ze sznurówkami, nie mogłam ich mocno zawiązać.
- Pomogę ci. - zaoferował Storm.
 Z niechęcią potaknęłam. Wstydziłam się, że nie umiem zawiązać łyżew. On natomiast przyklęknął przy moich stopach i posługując się swoimi zgrabnymi palcami sprawnie je zawiązał.
- Ja też nie umiałem ich zawiązać za pierwszym razem. Gdybyś je zasznurowała za lekko na pewno by się rozwiązały. - powiedział zanim zabrał się do drugiego.
 Patrzyłam jak przekłada sznurówki z wprawą kogoś kto robił to już tysiące razy. Same łyżwy też wyglądały jakby już nie jeden raz na nich jeżdżono. Zadrżałam gdy dotknął mojej skóry. Palce miał chłodne i twarde.
- Jak zaczniesz jeździć zaraz się rozgrzejesz.
 Szybko zawiązał własne łyżwy i pomógł mi wstać. Podjechał w głąb tafli lodu. Ja nie ruszyłam się z miejsca.
- Chodź Chloe! Ten lód jest bardzo gruby, nic ci się nie stanie.
- Nie o to chodzi. Ja ... Nie umiem jeździć. - wyznałam.
- Ale ze mnie matoł! Nawet nie spytałem. To nic, nauczę cię. Chyba, że nie chcesz.
- Chcę.
 Podjechał do mnie i złapał za obie ręce. Przyciągnął lekko do siebie, a ja natychmiast się wywaliłam. Wpadłam mu prosto w ramiona. Zaśmiał się i po chwili ja również. Dużo czasu zmarnowaliśmy przewracając się i zaśmiewając do rozpuku. Choć przewracałam się głównie ja. Była świetna zabawa. Musiałam przyznać, że mimo obolałego od ciągłego upadania tyłka nauczyłam się jeździć!
- Świetnie Chloe! - pochwalił mnie szybko zakręciłam na lodzie.
 W końcu stwierdziliśmy, że od tego jeżdżenia ogarnął nas wilczy apetyt. Zdjęliśmy łyżwy, a on zasugerował żebyśmy poszli do niego do domu. Nalegał żebym spróbowała leczo jego mamy. Nie mogłam zaprzeczyć. Wsiedliśmy na jego Smoka - dowiedziałam się, że ma na imię Ruby - i lecieliśmy chwilę wzdłuż brzegu, aż dotarliśmu do domku mieszczącego się na granicy plaży z ulicą. Michael wszedł do środka ciągnąc mnie za sobą. Mieszkanie miało piękny nadmorski wystrój, a z kuchni wyszła nas powitać jego gospodyni trzymająca garnek w rękach w rękawicach.
- Michael czemu tak długo, obiad już na stole, a ty ...- zamarła na mój widok. - Kto to?
- Mamo to jest Chloe, Chloe to moja mama.
- Miło mi poznać pani Storm. - przywitałam się.
 Kobieta szepnęła tylko "witam", a potem wrzasnęła gdzieś w głąb domu "Liren" i zniknęła w kuchni. Jej syn odebrał ode mnie płaszcz i zaprowadził po schodach na górę. Z jednych drzwi wystawała czyjaś blondwłosa głowa. Gdy tylko nas zauważyła schowała się za drzwi.
- Nie zwracaj na nią uwagi. - poradził Mike otwierając drzwi do swojego pokoju.
 Jasno niebieskie ściany, białe meble i dodatki w morskim stylu - to był pokój Michaela. Wskazał na białą sofę, a sam zaczął grzebać w jednym z regałów. Rozejrzałam się. Balkon z widokiem na ocean, tuziny zdjęć na rozwieszonej na ścianie sieci rybackiej. Pięknie.
- Interesujesz się trochę fotografią?
- Właściwie nawet tak.
 Podał mi trzymany w ręce stary aparat typu polaroid. Obejrzałam go z rozszeżonymi oczami. Marzyłam o takim.
- Jak ci się podoba?
- Jest świetny! Możemy zrobić sobie nim zdjęcie?
- Po to go wyciągnąłem.
 Objął mnie ramieniem, przygotował aparat i pstryknął nam zdjęcie. Nie zążyłam go zobaczyć bo drzwi do pokoju się otworzyły i do środka zajrzała ta blondwłosa głowa co na korytarzu. Prawdopodobnie była to wspomniana już dzisiaj siostra Michaela.
- Mama woła na obiad.
 Jej brat westchnął, wziął mnie za rękę i zaprowadził na dół. Przy stole siedziała już ich mama oraz szczupły, wysoki mężczyzna z jasnymi włosami i brodą. Przed nami do pokoju weszła również blondynka.
- Witam. - rzekłam w kierunku mężczyzny.
- Dzień dobry, jestem Liren Storm - tata Michaela.
- Chloe Lee. Miło poznać.
- Nigdy o tobie nie słyszałem.
- Tato. - chłopak zwrócił mu uwagę.
- Nie szkodzi. Jestem Uziemiona.
 Cała rodzina Storm zaniemówiła. Kobiety otworzyły szeroko usta. Pierwszy oprzytomniał ojciec.
- No cóż ... jak ci się tutaj podoba?
- Jest świetnie. Najwięjsze wrażenie robią na mnie wszyscy ludzie, zawdzięczam im życie.
- Usiądź proszę. Kochanie nałóż jej lecza. Poznałaś już Maribelle? - wskzał na córkę.
- Nie miałam przyjemności.
- Gdzie poznałaś Miechaela?
- Mamo. - upomniał ją za to pytanie.
- W pizzeri. Najpierw poznałam Nerrisę, a potem Polly i Tię.
- Bardzo się cieszymy, że Mike wreszce znalazł sobie dziewczynę.
 Ja i Michael spojrzeliśmy na siebie.
- Chloe nie jest moją dziewczyną.
- Och na pewno. - pani Storm mrugnęła.
- Mamo! - mruknął zirytowany.
 Przy stole wybuchnęły śmiechy. Atmosfera była na prawdę miła, wszyscy zachowywali się swobodnie. Nawet nie zauważyliśmy kiedy całe dania zniknęły nam z tależów. Wszyscy byliśmy bardzo zajęci rozmową, nawet nieśmiała wcześniej Maribelle - bliźniaczka Michaela. Wyszłam z ich domu bardzo zadowolona. Młody Jeździec zawiózł mnie do posiadłości pani Hale. Na trawniku wyjął coś z kieszeni. Nasze zdjęcie polaroidem.
- Wyszedłeś świetnie.
- Nie przesadzaj. Ty też wyszłaś pięknie.
 Zarumieniliśmy się oboje. Podał mi fotkę. Nasze palce się zetknęły. Niemal poczułam jak iskra przeskoczyła pomiędzy nimi. Jego oczy błyszczały. Wiem, że to brzmi żałośnie, ale czułam się tak jakbym miała w brzuchu motyle. Motyle ... Szybko cofnęłam rękę. Przysłoniłam twarz włosami i bąknęłam dzięki.
- To co, przyjdziesz jutro do "Estúdio de quadrinhos"? - zapytał.
- O piątej? Będę.
- Fajnie. To ... do zobaczenia jutro.
 Już się odwrócił, ale ja przekręciłam go w swoją stronę i pocałowałam w policzek, a potem wbiegłam do środka. Ledwie zasnęłam, tak byłam nakręcona. Następnego dnia wytrwanie na lekcjach było czystym koszmarem. Nie mogłam się doczekać do końca, a potem i tak miałam dwie godziny przed spotkaniem w studiu komiksów. W tym czasie usiadłam i zabrałam się za przeglądanie nowinek ze świata komiksów by być na bierząco. Zjadłam obiad z moją opiekunką i pomogłam jej zrobić pranie. Nie mogłam.jednak wytrzymać i już dwadzieścia minut przed siedemnastą byłam na miejscu. Kupiłam egzemplaż "Avengers" i usiadłam przy jednym ze stolików. Nalałam sobie herbaty z termosu, który dostałam od pani Hale. Za pięć piąta zadzwonił dzwonek i w drzwiach pojawiły się Nerrisa i Tia.
- Hej!
 Przytuliły mnie na powitanie. I zaczęłyśmy wesołą pogawędkę na temat komiksów. Dziewczyny wybierały się dzisiaj na najnowszy film produkcji Marvel'a - "Ant-Man".
- I będą mrówki, i zabawkowe ciuchcie! - pisnęła Syrena.
- Ogarnij się Rybko. - azjatka dała jej żartobliwego kuksańca w bok.
- No weź to będzie zabawa. Kupię sobie kubeczek z małym człowieczkiem.
- Rybka, Blade i Nowa już na miejscu. - nagle do środka weszła Polly i Jasper.
- No, wreszcie Brucks i Bound raczyli się zjawić. Nie widzieliście Timmida?
- Nie przyjdzie. A co dzisiaj przeglądamy?


6 komentarzy:

  1. Soooo sweeeet.
    Motylki tu, motylki tam
    Chłopaka dla Chloe mam
    XD
    To było tak urocze... Chyba dziś to ja przytyje od tej słodyczy *_* (to że lubię mrok, nie oznacza, że nie mogę lubić romansideł o takich cute scen)
    Skąd ja znam takie sytuacje jak przy stole... Tyle że u mnie to babcia tak "Z kim rozmawiałas, taki ładny chłopiec", "zobacz taki miły chłopiec z tego X idź z nim porozmawiaj" -_-
    Jakby człowiek starą panną nie mógł zostać.
    Ogólnie uwielbiam rozdziały z Chloe.
    A co do twojego pytania, ja chętnie poczytam co dalej. Bez względu jak to zrobisz..
    I szkoda że Misiek nie przyszedł... Ciekawe co się stało. Przecież to nie jest normalne, pewna jestem że gdyby to od niego zależało byłby tam godzinę wcześniej.
    Dziś nic nie zdążyłam przygotować :(
    Mogę tylko weny i czasu życzyć.
    Tule, Incaligo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś artystką!
      O rany! Czyli Ty też masz w sobie sprzeczności! Ciekawe co zrobisz jak się dowiesz.
      Hahaha! O tak!
      Dziękuję!
      No cóż więc tego .... Yyy... www.lloye.blogspot.com
      Nie wiesz wszystkiego.
      Och to i tak świetnie życzenia zwłaszcza, że od Ciebie.
      Również ściskam jak najmocniej.

      Usuń
  2. Świetny rozdział + świetna piosenka, przypadła mi do gustu ^^
    Ach te łyżwy... też chcę już zimę ;-; Nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłam, ale też za pierwszym razem wywalałam się jak Chloe >.<
    Zdjęcia na sieci rybackiej, ua jak artystycznie :^
    Już polubiłam Michaela ^^
    Leeeczoooo <3 xD
    Wysyłam armię Motyli Weny, uważaj bo lubią uciekać xd
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och stara jak świat, ale niezła.
      Ja jeździłam tylko raz i to jak byłam strasznie mała.
      Artystyczna dusza.
      Zauważyłam, że wszyscy go uwielbiają.
      Mniam!
      Dzięki! Hubcio pomoże mi je złapać.
      Pozdrawiam! ^^

      Usuń
  3. Buty zawsze pasują.... uhhhh
    Zbyt mdło, zdecydowanie, jak dla mnie. Michael jest taki typowy.... nudzi mnie wolę Jaspera!! Widzisz nie WSZYSCY lubią chłopak panny "mam motylki w brzuchu" ;)
    Ładne to zdjęcie na początku... A Ant Man był całkiem spoko, a ciuchcia była i to spora.
    Z 4 lata nie jeździłam nałyżwach, ja chcę zimę!!!!!
    Do poniedziałku
    ~MrocznaKosiarka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealny świat, co? ;)
      Haha! Och przecież wiem, że ty jego lubisz bardziej.
      Dzięki. Ant-Mana dalej nie obejrzałam i nie wiem kiedy się za to zabiorę.
      Ja też!
      Do poniedziałku, nie zapomnij napisać wpisu na Selen!

      Usuń