Kobieta zapytała też o mój wiek.
- Mam piętnaście lat.
- No dobrze zrobimy tak. Zaprowadzę cię do Genevieve Hale. Jest nauczycielką, będziesz uczęszczać do niej na lekcje i mieszkać. - wstała i poprowadziła mnie na zewnątrz.
Stałyśmy przed budynkiem. Pani Pascorpi - jak mi się przedstawiła - zagwizdała. Przez moment nic się nie działo, ale już po chwili przed nami wylądował wielki szafirowy Smok.
- Wsiadaj. - kobieta usiadła na grzebiecie potwora mimo, że miała na sobie sukienkę.
Z lekkim wahaniem spoczęłam na łuskach gada. Gdy wzbił się w powietrze przytrzymałam się pani Pascorpi. Nie ukrywam, że mój pierwszy lot na Smoku był jednocześnie przerażający i fantastyczny. Ta wysokość kiedy jedyne co powstrzymuje cię przed upadkiem to szafirowe łuski. Przyprawiało o dreszcz. Jednak widoki były tak niesamowite, że nie mogłam powstrzymać zachwyconego "wow". Słońce chylące się ku zachodowi, chmury zabarwione na odcienie różu, czerwieni i fioletu. Coś nadzwyczajnego.
Wylądowałyśmy na zielonym trawniku przed czyimś domem. Pani Pascorpi pomogła mi zsiąść, a potem dała jaszczurce mały przysmaczek i kazała zaczekać. Zadzwoniłyśmy do drzwi. Otworzyła nam mile wyglądająca kobieta o meksykańskiej urodzie.
- Witam pani Hale.
- Och Stephanie. A kimże jest ta młoda dama?
- To Uziemiona. Rada postanowiła ją przyjąć. Już ją wtajemniczyłam, ale potrzebuje szkolenia.
- Jak ci na imię?
- Chloe. - przedstawiłam się.
- No to Chloe, ja jestem Genevieve. Wejdź.
- Chloe. - przedstawiłam się.
- No to Chloe, ja jestem Genevieve. Wejdź.
- Ja tutaj cię zostawiam. - rzekła pani Pascorpi.
- Idź. Proszę tylko bądź wyrozumiała dla córki. - dodała pani Hale.
- Spróbuję, gorzej z Paulem.
Nie wiem o czym mówiły, ale potem przewodniczka odleciała, a ja zostałam z nauczycielką. Kazała mi usiąść na kanapie w salonie, zrobiła herbatę i opowiedziała wszystko co powinnam wiedzieć o Smokach, wtajemniczyła mnie w tradycję Ceremonii Smoczej Więzi i opieki nad gadami.
- Pomieszkasz trochę u mnie zanim znajdziemy ci jakieś mieszkanko. - oznajmiła na koniec.
Tym sposobem spędziłam noc śpiąc na kanapie w domu mojej nowej nauczycielki. Nie żeby było niewygodnie. Spało się dobrze. Śniły mi się motyle skrzydła. Rano obudzono mnie na śniadanie. Razem z panią Genevieve zjadłyśmy kanapki, a potem poleciałyśmy na jej Smoku do Klasztoru. Smok mojej nauczycielki był cały zielony i gdy ją zobaczył, machał ze szczęścia ogonem jak pies. Widać, że i jego właścicielka jest żywiołowa.
Wylądowałyśmy na zielonej trawie przy wielkim zamku. Weszłyśmy do środka i schodami na pierwsze piętro. Otworzyłyśmy drzwi do klasy numer 20. W środku paru dzieciaków w wieku około dziesięciu lat rzucało kulkami z papieru i krzyczało. Gdy w drzwiach pojawiła się nauczycielka, wszystko natychmiast ucichło.
- Olá! - krzyknęła Genevieve.
- Olá! - odpowiedziały dzieci.
- Jak się macie skarby?
Parę głosów naraz zaczęło mówić. "Dobrze", "świetnie", "ok", "spoko". Kobieta z uśmiechem usiadła przy biurku. Ja natomiast rozejrzałam się po dzieciach nie wiedząc co robić. Zaraz za mną drzwi się otworzyły i wymijając mnie do środka wpadło jeszcze trzech dziesięciolatków. Usiedli na krzesłach zajmując miejsca w ostatnich ławkach.
- Siadaj kochana. - pani Hale zwróciła się do mnie.
Przełknęłam głośno ślinę i skierowałam się do ostatniej wolnej ławki pod oknem. Odprowadzana wzrokiem przez wszystkich zajęłam miejsce. Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcję.
- Na ostatnim spotkaniu rozmawialiśmy o Smokach Szmaragdowych. Kto nam przypomni czym się charakteryzują? Kim daj się wypowiedzieć innym. - zwróciła się do dziewczynki energicznie wymachującej ręką.
Lekcja toczyła się tak jak w zwykłej szkole, tylko zagadnienia były inne, a uczniowie nie posiadali książek. Dzisiaj omawiane były Smoki Srebrzyste. Nauczycielka przedstawiła temat uzupełniając go pytaniami dla uczniów.
- Hej laska. Jestem Frankie. - chłopiec w ławce przede mną puścił do mnie oko. Dlaczego ten dziesięciolatek ma żel na włosach? - Chcesz pojeździć ze mną na karuzeli mała? - uniósł znacząco brew.
Że co? Czy jakiś mały chłopiec właśnie próbuje mnie podrywać? Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Frank nie odwracaj się. Przeszkadzasz w lekcji. - Hale zwróciła mu uwagę.
- On podrywa nową. - skomentowała piegowata ruda dziewczynka.
W klasie wybuchł śmiech. Zastanawiałam się czy ja mam się śmiać czy płakać.
- Dlaczego ta duża dziewczyna chodzi z nami na lekcję? - zapytało jakieś dziecko.
- Nie uczyła się jak była mała?
*Kolejne salwy śmiechu*
- To jest Chloe. Jest nowa, rodzice nie uczyli jej niczego o Smokach. - wytłumaczyła Genevieve.
- Dlaczego?
- Jest Uziemiona.
Wytrzeszczone czy wszystkich dzieci skierowały się na mnie. Paru z nich sprawiało wrażenie jakby się mnie bało, kilkoro ciekawskich zaczęło mi zadawać pytania jak to jest jeździć samochodem.
- Cisza! Wracamy do lekcji, to nie czas na pogaduszki. - surowy głos nauczycielki przerwał swawole.
Dalej siedziałam cicho jak mysz pod miotłą próbując zignorować spojrzenia dzieci. Gdy w końcu zadzwonił dzwon zostałam uwolniona od gapiów. Pani Hale oznajmiła, że teraz będę mieć lekcję z czternastolatkami. Na każdej godzinie towarzyszyłam nauczycielce. Każda z nich poświęcona była Smokom lub historii tej niezwykłej wyspy. Jednak na jednych zajęciach z uczniami w wieku trzynastu lat wyszliśmy na boisko. Stało tam piętnaście małych, złotych Smoków. Jeden na każdego z nas. Genevieve kazała nam usiąść na nie i powtórzyć ewolucje, które nam zaprezentuje. Ja trzęsłam się ze strachu na myśl o usadowieniu tyłka na siodle, a co dopiero o lataniu.
- Nie przejmuj się Chloe, oni urodzili się w siodle. Jeździłaś kiedyś na koniu?
- Raz czy dwa.
- No dobra to po prostu spróbuj chociaż wzlecieć w powietrze.
Przełknęłam ślinę i podeszłam do Smoka. Gad spojrzał na mnie i przekrzywił głowę. Ostrożnie i powoli poruszałam się tak by znaleźć się po jego prawej stronie. Gdy byłam już blisko, jaszczur odwrócił się i zamachnął ogonem prosto na moją klatkę piersiową. Cios powalił mnie na trawę. Oberwałabym kolcami na ogonie gdybym nie miała napierśnika. Gdy Genevieve kazała nam założyć zbroje wspominała, że to po to byśmy nie rozdarli sobie ubrań i że Smoki są oswojone. Nie myślałam, że dostanę z ogona zanim w ogóle wsiądę.
Wśród uczniów wybuchnęły chichoty. Ten dzień zaczynał mnie już wnerwiać. Nie będą się ze mnie śmiać. O nie!
Z dumnie wypiętą piersią po nownie podeszłam do Smoka. Ukłoniłam przed nim, on odpowiedział mi spuszczając głowę. Posadziłam tyłek na siodle, a po chwili zaczęłam wznosić się w górę. Nabierałam prędkości. Miodowo-brązowe skrzydła machały nieustannie tuż obok moich nóg. Gdy wzleciałam na sporą wysokość Smok nagle obrócił się ku ziemi i zaczął pikować w dół. Przerażone krzyki uczniów odbiły się echem o góry. A ja spadałam ku ziemi. Powietrze rozrywało mnie na strzępy, w uszach miałam nieustanny szum. Gdy zbliżyłam się na wysokość pięciu metrów podciągnęłam głowę gada wysoko. Uchroniłam się przed pocałunkiem z ziemią. Leciałam, na prawdę leciałam! Smok i ja szybowaliśmy równolegle do ziemi. Zataczałam koła nad zieloną trawą i uczniami. Czułam się bosko! Gdy wylądowałam gładko jak wprawiony Jeździec rozległy się oklaski. Odgarnęłam włosy i zsiadłam z gada głaszcząc go po pysku. "Mój mały sukces".
- Coś ty zrobiła? Na wszystkie Smoki, mogłaś zginąć! Masz szczęście, że żyjesz! Jak tego dokonałaś? - moja nauczycielka była zaskoczona i przepełniona niezrozumieniem.
- Spróbowałam. - odparłam krótko.
- Następnym razem bez pikowania bo wyrzucę cię za bramę. - zagroziła.
Lekcje razem z panią Hale skończyłam o szesnastej. Potem miałam czas wolny, podczas którego nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam przespacerować się deptakiem. Okazało się, że ten deptak ma sporo ponad sto kilometrów! Ale nie miałam co robić więc postanowiłam na razie pozwiedzać, ale nie zapuszczać się za daleko. Przechodziłam koło knajpek, barów, sklepów, domów, bazarów, salonów i kuźni. Na wszystko patrzyłam szeroko otwartymi oczyma. Klimat tego miejsca oszałamiał. Wszystko było w stylu wczesnego odrodzenia. Szesnastowieczne budynki zachowały się w cudownym stanie. Wszystko wyglądało tak ... bajkowo. Cała wyspa była niezwykła, a zawdzięczała to nie tylko Smokom, ale i dbałości o historię i środowisko. Usiadłam na jednej z ławek pod księgarnią i zaczęłam przyglądać się wszystkiemu, a przede wszystkim Jeźdźcom. Zauważyłam, że nie noszą oni zwykłych kurtek. Ich wierzchnie okrycia wyposażone są we wszyte napierśniki. Ta odmienna kultura była taka szalona.
Siedziałam tam trochę czasu gdy nagle drzwi księgarni się otworzyły i ze środka wypadły dwie dziewczyny.
- Żebym was tu więcej nie widział! - odgrażał się pulchny mężczyzna w okularach.
- Żebym was tu więcej nie widział! - przedrzeźniała go dziewczyna z japońskimi rysami twarzy gdy zamknął drzwi.
- Jak on mógł nas oskarżyć o kradzież! - oburzyła się druga o brązowych włosach. - Palant.
- Byłam właśnie w trakcie czytania nowszej części Naruto! - pożaliła się pierwsza. - Normalnie mam focha. Stawia nam za to sushi!
- Tia wiesz, że on tego nie zrobi.
- Wiem. - mruknęła w odpowiedzi. - Byłyśmy jego stałymi klientkami! Jak on tak mógł!
- Och już przestań. Nie masz gumy do żucia?
Tia odpięła torbę i położyła ją obok mnie na ławce. Kiedy już zyskała do niej dostęp zaczęła w środku usilnie mielić rękami w poszukiwaniu owej gumy. Gdy ją znalazł spojrzała mimochodem na mnie. Przymrużyła oczy. Poczęstowała koleżankę i szepnęła głośno:
- Hej, kojarzysz ją, bo ja nie.
- Ona nas słyszy. - zauważyła jej toważyszka.
Równocześie spojrzały w moją stronę. Japonka wyciągnęła rękę z paczką gumy.
- Chcesz jedną?
- Pierwszy raz mnie widzisz i próbujesz poczęstować mnie gumą?
- Od czegoś trzeba zacząć. - uśmiechnęła się. - Tia Black.
- Chloe Lee. - wzięłam gumę.
- To jest ...
- Umiem się same przedstawić. - przerwała z irytacją brunetka. - Polly Pocket.
- Czemu nie powiesz jej swojego prawdziwego imienia ... ?
- Nie waż się!
- Hihi. Miło cię poznać.
- O! Widzę, że już poznałyście moją nową przyjaciółkę. - nie wiadomo skąd pojawiła się Nerrisa! - Czyli paczka w komplecie. Idziemy na pizzę?
Coś mi nie pasowało. Hej, a gdzie jej ogon!?
- Pomieszkasz trochę u mnie zanim znajdziemy ci jakieś mieszkanko. - oznajmiła na koniec.
Tym sposobem spędziłam noc śpiąc na kanapie w domu mojej nowej nauczycielki. Nie żeby było niewygodnie. Spało się dobrze. Śniły mi się motyle skrzydła. Rano obudzono mnie na śniadanie. Razem z panią Genevieve zjadłyśmy kanapki, a potem poleciałyśmy na jej Smoku do Klasztoru. Smok mojej nauczycielki był cały zielony i gdy ją zobaczył, machał ze szczęścia ogonem jak pies. Widać, że i jego właścicielka jest żywiołowa.
Wylądowałyśmy na zielonej trawie przy wielkim zamku. Weszłyśmy do środka i schodami na pierwsze piętro. Otworzyłyśmy drzwi do klasy numer 20. W środku paru dzieciaków w wieku około dziesięciu lat rzucało kulkami z papieru i krzyczało. Gdy w drzwiach pojawiła się nauczycielka, wszystko natychmiast ucichło.
- Olá! - krzyknęła Genevieve.
- Olá! - odpowiedziały dzieci.
- Jak się macie skarby?
Parę głosów naraz zaczęło mówić. "Dobrze", "świetnie", "ok", "spoko". Kobieta z uśmiechem usiadła przy biurku. Ja natomiast rozejrzałam się po dzieciach nie wiedząc co robić. Zaraz za mną drzwi się otworzyły i wymijając mnie do środka wpadło jeszcze trzech dziesięciolatków. Usiedli na krzesłach zajmując miejsca w ostatnich ławkach.
- Siadaj kochana. - pani Hale zwróciła się do mnie.
Przełknęłam głośno ślinę i skierowałam się do ostatniej wolnej ławki pod oknem. Odprowadzana wzrokiem przez wszystkich zajęłam miejsce. Nauczycielka zaczęła prowadzić lekcję.
- Na ostatnim spotkaniu rozmawialiśmy o Smokach Szmaragdowych. Kto nam przypomni czym się charakteryzują? Kim daj się wypowiedzieć innym. - zwróciła się do dziewczynki energicznie wymachującej ręką.
Lekcja toczyła się tak jak w zwykłej szkole, tylko zagadnienia były inne, a uczniowie nie posiadali książek. Dzisiaj omawiane były Smoki Srebrzyste. Nauczycielka przedstawiła temat uzupełniając go pytaniami dla uczniów.
- Hej laska. Jestem Frankie. - chłopiec w ławce przede mną puścił do mnie oko. Dlaczego ten dziesięciolatek ma żel na włosach? - Chcesz pojeździć ze mną na karuzeli mała? - uniósł znacząco brew.
Że co? Czy jakiś mały chłopiec właśnie próbuje mnie podrywać? Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Frank nie odwracaj się. Przeszkadzasz w lekcji. - Hale zwróciła mu uwagę.
- On podrywa nową. - skomentowała piegowata ruda dziewczynka.
W klasie wybuchł śmiech. Zastanawiałam się czy ja mam się śmiać czy płakać.
- Dlaczego ta duża dziewczyna chodzi z nami na lekcję? - zapytało jakieś dziecko.
- Nie uczyła się jak była mała?
*Kolejne salwy śmiechu*
- To jest Chloe. Jest nowa, rodzice nie uczyli jej niczego o Smokach. - wytłumaczyła Genevieve.
- Dlaczego?
- Jest Uziemiona.
Wytrzeszczone czy wszystkich dzieci skierowały się na mnie. Paru z nich sprawiało wrażenie jakby się mnie bało, kilkoro ciekawskich zaczęło mi zadawać pytania jak to jest jeździć samochodem.
- Cisza! Wracamy do lekcji, to nie czas na pogaduszki. - surowy głos nauczycielki przerwał swawole.
Dalej siedziałam cicho jak mysz pod miotłą próbując zignorować spojrzenia dzieci. Gdy w końcu zadzwonił dzwon zostałam uwolniona od gapiów. Pani Hale oznajmiła, że teraz będę mieć lekcję z czternastolatkami. Na każdej godzinie towarzyszyłam nauczycielce. Każda z nich poświęcona była Smokom lub historii tej niezwykłej wyspy. Jednak na jednych zajęciach z uczniami w wieku trzynastu lat wyszliśmy na boisko. Stało tam piętnaście małych, złotych Smoków. Jeden na każdego z nas. Genevieve kazała nam usiąść na nie i powtórzyć ewolucje, które nam zaprezentuje. Ja trzęsłam się ze strachu na myśl o usadowieniu tyłka na siodle, a co dopiero o lataniu.
- Nie przejmuj się Chloe, oni urodzili się w siodle. Jeździłaś kiedyś na koniu?
- Raz czy dwa.
- No dobra to po prostu spróbuj chociaż wzlecieć w powietrze.
Przełknęłam ślinę i podeszłam do Smoka. Gad spojrzał na mnie i przekrzywił głowę. Ostrożnie i powoli poruszałam się tak by znaleźć się po jego prawej stronie. Gdy byłam już blisko, jaszczur odwrócił się i zamachnął ogonem prosto na moją klatkę piersiową. Cios powalił mnie na trawę. Oberwałabym kolcami na ogonie gdybym nie miała napierśnika. Gdy Genevieve kazała nam założyć zbroje wspominała, że to po to byśmy nie rozdarli sobie ubrań i że Smoki są oswojone. Nie myślałam, że dostanę z ogona zanim w ogóle wsiądę.
Wśród uczniów wybuchnęły chichoty. Ten dzień zaczynał mnie już wnerwiać. Nie będą się ze mnie śmiać. O nie!
Z dumnie wypiętą piersią po nownie podeszłam do Smoka. Ukłoniłam przed nim, on odpowiedział mi spuszczając głowę. Posadziłam tyłek na siodle, a po chwili zaczęłam wznosić się w górę. Nabierałam prędkości. Miodowo-brązowe skrzydła machały nieustannie tuż obok moich nóg. Gdy wzleciałam na sporą wysokość Smok nagle obrócił się ku ziemi i zaczął pikować w dół. Przerażone krzyki uczniów odbiły się echem o góry. A ja spadałam ku ziemi. Powietrze rozrywało mnie na strzępy, w uszach miałam nieustanny szum. Gdy zbliżyłam się na wysokość pięciu metrów podciągnęłam głowę gada wysoko. Uchroniłam się przed pocałunkiem z ziemią. Leciałam, na prawdę leciałam! Smok i ja szybowaliśmy równolegle do ziemi. Zataczałam koła nad zieloną trawą i uczniami. Czułam się bosko! Gdy wylądowałam gładko jak wprawiony Jeździec rozległy się oklaski. Odgarnęłam włosy i zsiadłam z gada głaszcząc go po pysku. "Mój mały sukces".
- Coś ty zrobiła? Na wszystkie Smoki, mogłaś zginąć! Masz szczęście, że żyjesz! Jak tego dokonałaś? - moja nauczycielka była zaskoczona i przepełniona niezrozumieniem.
- Spróbowałam. - odparłam krótko.
- Następnym razem bez pikowania bo wyrzucę cię za bramę. - zagroziła.
Lekcje razem z panią Hale skończyłam o szesnastej. Potem miałam czas wolny, podczas którego nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Postanowiłam przespacerować się deptakiem. Okazało się, że ten deptak ma sporo ponad sto kilometrów! Ale nie miałam co robić więc postanowiłam na razie pozwiedzać, ale nie zapuszczać się za daleko. Przechodziłam koło knajpek, barów, sklepów, domów, bazarów, salonów i kuźni. Na wszystko patrzyłam szeroko otwartymi oczyma. Klimat tego miejsca oszałamiał. Wszystko było w stylu wczesnego odrodzenia. Szesnastowieczne budynki zachowały się w cudownym stanie. Wszystko wyglądało tak ... bajkowo. Cała wyspa była niezwykła, a zawdzięczała to nie tylko Smokom, ale i dbałości o historię i środowisko. Usiadłam na jednej z ławek pod księgarnią i zaczęłam przyglądać się wszystkiemu, a przede wszystkim Jeźdźcom. Zauważyłam, że nie noszą oni zwykłych kurtek. Ich wierzchnie okrycia wyposażone są we wszyte napierśniki. Ta odmienna kultura była taka szalona.
Siedziałam tam trochę czasu gdy nagle drzwi księgarni się otworzyły i ze środka wypadły dwie dziewczyny.
- Żebym was tu więcej nie widział! - odgrażał się pulchny mężczyzna w okularach.
- Żebym was tu więcej nie widział! - przedrzeźniała go dziewczyna z japońskimi rysami twarzy gdy zamknął drzwi.
- Jak on mógł nas oskarżyć o kradzież! - oburzyła się druga o brązowych włosach. - Palant.
- Byłam właśnie w trakcie czytania nowszej części Naruto! - pożaliła się pierwsza. - Normalnie mam focha. Stawia nam za to sushi!
- Tia wiesz, że on tego nie zrobi.
- Wiem. - mruknęła w odpowiedzi. - Byłyśmy jego stałymi klientkami! Jak on tak mógł!
- Och już przestań. Nie masz gumy do żucia?
Tia odpięła torbę i położyła ją obok mnie na ławce. Kiedy już zyskała do niej dostęp zaczęła w środku usilnie mielić rękami w poszukiwaniu owej gumy. Gdy ją znalazł spojrzała mimochodem na mnie. Przymrużyła oczy. Poczęstowała koleżankę i szepnęła głośno:
- Hej, kojarzysz ją, bo ja nie.
- Ona nas słyszy. - zauważyła jej toważyszka.
Równocześie spojrzały w moją stronę. Japonka wyciągnęła rękę z paczką gumy.
- Chcesz jedną?
- Pierwszy raz mnie widzisz i próbujesz poczęstować mnie gumą?
- Od czegoś trzeba zacząć. - uśmiechnęła się. - Tia Black.
- Chloe Lee. - wzięłam gumę.
- To jest ...
- Umiem się same przedstawić. - przerwała z irytacją brunetka. - Polly Pocket.
- Czemu nie powiesz jej swojego prawdziwego imienia ... ?
- Nie waż się!
- Hihi. Miło cię poznać.
- O! Widzę, że już poznałyście moją nową przyjaciółkę. - nie wiadomo skąd pojawiła się Nerrisa! - Czyli paczka w komplecie. Idziemy na pizzę?
Coś mi nie pasowało. Hej, a gdzie jej ogon!?
Wsztstkie nowe postaci są w zakładce "Jeźdźcy"
Mogę zacytować? I tak wiem, że mogę.
OdpowiedzUsuń"nie mogłam powstrzymać zachwyconego 'wow' " To było takie piękne, jej opis pierwszego lotu. Nie mogę jej posądzać o głupotę, nikt jej nie mówił jak się obchodzić z smokiem. Mógł sobie podarować tego kolczastego całusa na przywitanie. Zawsze chciałam wiedzieć jak to jest latać.
Ten dziesięcioletni chłopiec ukradł rozdział. Chyba głównie jego zapamiętam. XD
W skrócie. Wow.. Jeny... :O.. Boskie.
Do następnego :)
Incaligo
Och dziękuję <3
UsuńKolczasty całus =D
Ja też chciałam ladać. Latałam małym samolotem z wujem i oglądałam z lotu żużel ;)
Haha! A co z Tią i Polly?
Już nie przesadzaj! Rumienię się *.*
Do następnego :)
Oswajanie smoków przypomina mi oswajanie hipogryfów :D
OdpowiedzUsuńAch, ci chłopcy... tylko by podrywać chcieli :V
Cudowny pierwszy lot, ale spowolniła bym bardziej tą chwilę... tak żeby dłużej trwała i by więcej znajdowało się tu opisów ;)
Uhuu, szesnastowieczne miasta i już wiem, że to mój klimat ^^
Naruto <3 Już polubiłam te dwie nowe :>
Rozdział świetny! Czekam na kolejny.
Ślę mojego smoka z dużą paczką weny ^^
Smoki są oswojone, to Chole jest nie oswojona ;p
UsuńHaha. Wiesz z własnego doświadczenia?
Wszystko co dobre szybko się kończy...
No i tu się dogadamy =)
O Naruto tylko słyszałam, osobiście nie fascynuje mnie ani manga ani anime.
Mam już napisane dwa następne, ale i tak musicie poczekać. Muahaha!
Czekoladka już do mnie dotarła ;) Dziękuję za prezent i mój Smok również leci do Ciebie z takim miłym prezentem <3
Nie ma to jak dziesięcio latek zarywajacy do piętnastolatki... Nasz świat zdecydowanie schodzi na smoki xD
OdpowiedzUsuńI te mangozjebne klimaty xD Osbiscie mogę polecić Tii Noragami i Tokyo Ghoul i mangę i anime ^^
Jejku, jak ja chciałabym mieć smoka! Poczuć ta adrenalinę, tą wolność. Cudowne!
Weź mi jakiegoś wyślij, prooszę! :)
Pozdrawiam
- Izi
Nie nasz tylko ich ;)
UsuńAha ... Dobrze wiedzieć bo ja się za grosz nie znam.
Ja też! Porada: jeśli czegoś chcesz, niech Twoja bohaterka to ma! =D
Wybacz kochana, nie skończyłaś 16 lat, więc sorry takie są przepisy. Ale za parę lat może ... ;)
Taki błąd popełnić? Jak ja mogłam!? XD
UsuńHahaha. Jak coś to mogę ci pomóc dobrze dodwzorować mangozjebne klimaty.
No, cóż... Już nie raz tak zrobiłam ^^
No wiesz co? Tylko trochę mi brakuję! I co z tego, że duże trochę? XD
Pozdrawiam
- Izi