15.10.2015

2. Make me wanna die


Polecam sprawdzać tłumaczenia piosenek

... Escuridão. Chciałam płakać. Chciałam krzyczeć. Chciałam wrzeszczeć. To najgorsze co mnie w życiu spotkało! Rozpacz wyciskała mi łzy z oczu. Dlaczego? Przecież Smok Mroku w ogóle nie pasuje do mojego charakteru. A do tego uważa się go za przynoszącego pecha, a jego Jeźdźcy zapisali się krwią na kartach historii.
 Spojrzałam w oczy mojego Smoka. Z przerażeniem położyłam mu rękę na nosie. Z bólem przełknęłam łzy. Gardło miałam ściśnięte. Wyszłam z Gniazda, a Dragão za mną. Na zewnątrz czekali już na mnie Brandon, rodzice i znajomi. Gdy ukazałam się w wyjściu wszyscy wstrzymali oddech. Moja matka zasłoniła usta dłońmi. Na twarzy taty dostrzegłam coś gorszego niż przerażenie czy strach. Jego twarz wyrażała zawód. Zawiodłam go i nie mogłam tego naprawić, nie mogłam odpokutować, próbować się poprawić. Nie mogłam zrobić nic, poza staniem tam i patrzeniem jak ci wszyscy ludzie widzą we mnie potwora.
 Spojrzałam na Brandona. Z rozdziawionymi ustami patrzył to na mnie to na Smoka. On sam miał przy boku płomienną jaszczurkę.
 Nie mogłam wytrzymać tego spojrzenia. Bez żadnego siodła czy zbroi wsiadłam na Dragão i wzbiłam się w powietrze. Leciałam nad miastem, nad chmurami by nie widział mnie nikt. Spokojnie robiłam to tysiące razy odkąd nauczyłam się siedzieć, a latać samodzielnie umiałam już w wieku dziesięciu lat. Teraz chciałam uciec tak daleko jak mogłam by nie musieć znów sprawiać wszystkim zawodu, by nie przerażać i nie odrzucać. Smok Mroku w naszej społeczności był traktowany jak tabu. Tylko niewielu ludzi zajmujących się Gniazdem traktuje je na równi z innymi. Jednak powszechnie wiadomo, że nie są to Smoki jak każde inne. One mają mroczną naturę, uwielbiają ciemność i mogą władać ciemnością. Jednak nikt do końca nie wie na czym to polega. Jako właścicielka jednego z nich pewnie się dowiem.
 Leciałam na tym który był przyczyną mojego zmartwienia.
- Co takiego jest w tobie? Czemu wybrałeś mnie? - pytałam. Szkoda, że nie potafi mówić.
 Zaczynało mi się robić zimno. Nadchodził wieczór i było już sporo poniżej zera. Zleciałam na dół i wylądowałam na podwórku. Rzuciłam mu trochę baraniny. Tak jestem pewna, że to on. Muszę go jakoś nazwać. Niech będzie Petro (podobne do portugalskiego preto - czarny). Weszłam do domu zostawiając połyskujące w zachodzącym słońcu czarne łuski Petra. Gdy tylko przekroczyłam próg salonu, wiedziałam, że nie będzie łatwo.
- Przynosisz hańbę naszej rodzinie. - walnął tata prosto z mostu.
- Paul. - skarciła go mama.
- Och nie kochanie, dobrze wiesz, że coś się stało. Czemu Skylar?
- Nie wiem. On po prostu mnie wybrał.
- Nie mógł cię wybrać! - zagrzmiał.
 Wzdrygnęłam się. Widziałam w oczach taty desperację. Nie wiedział co robić. I ja też nie. Bolało mnie to jak bardzo wydawał się oszukany. Tak. Oszukany.
- Przystąpisz do ceremonii jeszcze raz. Zabijemy tego Smoka
- Nie! Nie możecie go zabić, on nic nie zrobił.
- Kochanie. - mama położyła mu rękę na ramieniu. - Nie możemy nic zrobić. Stało się.
 Tata opuścił głowę. Nie mogłam na niego patrzeć. Pobiegłam do siebie. Zamknęłam drzwi pokoju i opadłam na łóżko. Jak to możliwe, że jedna chwila zaważyła na całym moim życiu. Wszystko obróciło się do góry nogami.
 Wyjęłam telefon. Alex usunęła mnie ze znajomych! Co jest? Gapiłam się w ekranik komórki z niedowierzaniem. Alex. Moja najlepsza przyjaciółka. Zostawiła mnie. Wszystko się zawaliło. Musiałam porozmawiać z Brandonem. Musiałam zrobić cokolwiek! Panikowałam.
 Rodzice poszli spać, a ja ubrałam zbroję i wyszłam z domu. Zagwizdałam. Petro już po chwili wylądował na podwórzu. Smoki zawsze wracają na noc do Gniazda, ale można je przywołać. Wskoczyłam na grzbiet Dragão i wzbiłam się w powietrze.
 Po chwili wylądowałam na zadbanym podwórzu Tenner'ów. Bywałam tutaj od dzieciństwa. Przyjaźniłam się z Brandonem od trzeciego roku życia. Nie rozumiałam dlaczego jeden Smok miał nas teraz rozdzielić. Podeszłam do okna. Dobrze, że ma okno na parterze. Spojrzałam przez zaparowaną szybę do środka. Poczułam się jakbym została spoliczkowana i kopnięta w brzuch jednocześnie. Na łóżku leżał mój chłopak Brandon i moja najlepsza przyjaciółka Alex. Całowali się namiętnie i bez skrępowania.
 Uciekłam. Wybiegłam z trawnika nawet nie patrząc na Smoka. Jak mogli? Oboje. Od jak dawna? Czy to przez tego Smoka? Wszystko to koszmar, jest coraz gorzej! Chce mi się płakać. Jak jeden dzień może być aż tak okropny? Wszystko jest stracone.
 Piechotą wróciłam do domu. Nie mogłam nawet patrzeć na ta czarną kupę nieszczęścia. W ciężkawej zbroi brnęłam przez całe miasto po ciemku. Ulice są oświetlane tylko podczas nowiu i kiedy na niebie są chmury. Dzisiaj niebo było wolne od cieni i lśniło milionem gwiazd. Przypomniałam sobie jak kiedyś leżeliśmy z Brandonem na dachu mojego domu. Patrzyliśmy w niebo usiane gwiazdami tak jak dziś. To nie księżyc odgrywał główną rolę tylko to sklepienie posypane nieskończoną ilością błyszczących gwiazd. I my. Sami, we dwoje w tej przestrzeni pełnej ciemności. To wtedy wyznał mi miłość. To był moment naszego pierwszego pocałunku. Było tak romantycznie. A teraz jest taka sama noc rok później i to właśnie dziś Brandon i Alex mnie zdradzili. Które z nich to zaczęło? Czy czuli coś do siebie od dawna? Spotykali się za moimi plecami? Nie znałam odpowiedzi, ale wiedziałam, że nie ma większego i mniejszego zła. Całowali się i to była zdrada.
 Gdy doczłapałam się do domu zdjęłam po cichu zbroję i na palcach weszłam do łóżka. Płakałam całą noc. Nie mogłam się powstrzymać. Zawsze byłam słaba i zawsze będę. Będę płakać. Wiedziałam, że to nie pomoże, ale nie mogłam się powstrzymać. To był odruch słabej dziewczynki, którą byłam. Nic nie mogłam zrobić by zmienić na lepsze to co mi się przytrafiło. I to było najgorsze.
 Chyba zasnęłam. Prawdopodobnie ponieważ wydawało mi się, że spadam. Spadam w dół. To było straszne. Czułam to. Poczułam jak uderzam plecami o łóżko. Wrażenie było prawdziwe i przerażające.
 Wstałam. Chciałabym powiedzieć, że to wszystko mi się przyśniło. Ale gdy zobaczyłam zbolałą minę ojca gdy wychodził do pracy już wiedziałam, że to wszystko zdarzyło się całkiem serio. Ubrałam szlafrok i zeszłam na śniadanie. Mama unikała ze mną kontaktu wzrokowego. Nic też nie powiedziała. W ciszy skończyłam posiłek i zniknęłam w swoim pokoju. Nie wiedziałam co robić. Włączyłam komputer. Musiałam się wyżyć. Alex podpowiedziała mi dobry pomysł na wątek. Wtedy kiedy jeszcze myślałam, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Stukałam z zawziętością w klawiaturę. Mojej bohaterce wepchnięto nóż w plecy. Wrzucili ją do oceanu przywiązaną sznurem do kamienia. Tonęła. Dusiła się. Rozpaczała. Umierała. To umierałam ja.
 Wybiegłam z domu. Nie mogłam tak. Musiałam coś zrobić. Musiałam się kogoś poradzić. Doszłam do centrum miasta. Na skale wzrastał Klasztor. Wchodząc po schodach jeden za drugim dotarłam do wielkich wrót Szkoły. Weszłam do środka. Bywałam tu kiedyś na obowiązkowych zajęciach edukacyjnych. Teraz przeszłam na boisko na tyłach budynku. Wiedziałam już kogo szukam.
 Na środku zelonego kwadratu stała kobieta i paru uczniów. Nie więcej niż piętnastu. Instruktorka wsiadła na zielonego Smoka i podleciała w górę. Zrobiła pentlę nad uczniami, zleciała nisko nad ich głowy. Stanęła na siodle, powtórzyła lot wokół boiska i wylądowała robiąc salto.
- No to który frajer to powtórzy? - zapytała rozbawiona.
 Była to Genevieve Hale. Kobieta już trochę po czterdziestce, miała opaloną skórę i zmarszczki na twarzy od wiecznego uśmiechu. Stara, ale jara.
 Pani Hale zaśmiała się. To było coś po czym można ją było poznać z daleka. Ona cały czas była uśmiechnięta. Jej uczniowie wsiedli na Smoki treningowe. Nie były one jeszcze przypasowane do żadnych Jeźdźców i uczniowie uczyli się ns nich latać. Powoli podeszłam do grupy przyglądając się ich staraniom. Byli cztery, może trzy lata młodsi ode mnie. Niektórzy wzbili się już w powietrze i dawali popis swoich możliwości. Zdolne dzieciaki. Gdy byłam już blisko nauczycielka mnie zauważyła.
- Potrzebujesz czegoś Skylar? - zapytała uprzejmie. Oczywiście pamiętała moje imię skoro mamy tak mało ludzi na wyspie.
- Potrzebuję pani rady. Ale nie chcę pani przeszkadzać w lekcji.
- Już kończę. Ej młodzieży zwijamy się! - krzyknęła do uczniów patrząc na zegarek. - Usiądźmy. - wskazała na ławkę obok wejścia.
 Opadłyśmy na ławkę. Nie wiedziałam od czego zacząć. W końcu się zebrałam i zaczęłam.
- Mój Smok ...
- Nawet nie mów kochana, cała wyspa już wie. - wieści jak zwykle rozchodzą się w błyskawicznym tempie. - Escuardião. No nieźle. Nie spodziewałabym się tego po tobie.
- Niech mi pani wierzy, ja też. Nie wiem co robić.
- Ależ to oczywiste, że musisz budować więź ze swoim Smokiem.
- Nie rozumie pani. Moi rodzice nie chcą na mnie patrzeć, przyjaciele się odwaracają. Wszystko przez tego Smoka. To koszmar.
- Nie może być tak źle. Przesadzasz.
- Tata powiedział, że przynoszę rodzinie hańbę.
 Kobieta zakryła usta ręką. Chyba nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Pokręciła głową. W końcu powiedziała:
- Nie spodziewałabym się tego po Paulu. Muszę z nim porozmawiać.
- Proszę, nie. To nie jego wina. To ten Smok mnie wybrał. On zniszczył mi życie.
- O nie! Nie waż się tak mówić. Nie rozumiem tego, że wszyscy uważają Escuardião za przynoszącego pecha. Co to za chore przesądy!
- Są prawdziwe!
- Tylko dlatego, że ludzie w nie wierzą.
 Wstałam. Wiedziałam, że to brak szacunku, ale odeszłam. Nie powiedziałam ani słowa. Ta kobieta żyje w innym świecie! Zupełnie się nie orientuje i w niczym mi nie pomogła. Brodząc pieszo przez zaspy śnierzne usypanie na deptakach przeszłam przez całe miasto. W Dragaud nie ma ulic są tylko deptaki. Ludzie, albo chodzą albo latają. Oczywiście znamy samochody lecz nam się nie przydają.
 Mijałam sklepy i bary. Przez jedne z drzwi wyszedł właśnie Vince Lustig najlepszy przyjaciel mojego byłego chłopaka. Spojrzał na mnie. Gdy tylko napotkał mój wzrok odwrócił się i szybkim ruchem pospieszył w przeciwnym kierunku. On też nie chciał mnie znać. Spojrzałam do środka baru przez szybę. W środku siedzieli Brandon i Alex. On obejmował ją ramieniem i śmiali się razem. Dla mnie już nie ma miejsca. Zostałam zapomniana.


7 komentarzy:

  1. O mamusiu!! Jak tylko przeczytałam jakie smoki będą w Twoim opowiadaniu, od razu wiedziałam, że akurat ten ją wybierze. Ale ja bym się cieszyła. To wyjątkowy smok, byle kogo nie wybiera i zdecydowanie zgadzam się z tą nauczycielką. Jest to smok pecha bo ludzie go tak traktują. Tego smoka i jego jeźdźców. To przez odrzucenie i to jak ich traktują inni ludzie, właściciele smoków mroku tacy się stają. Przynajmniej taka jest moja teoria.
    Tyle o smoku, a teraz musze się wyżyć za tych wszystkich imbecyli, którzy żyją w tym miejscu. Jak można tak traktować własną córkę?! Jak można z dnia na dzień zostawić przyjaciółkę / dziewczynę, tylko z powodu smoka, który ją wybrał?!
    Już jestem troszkę spokojniejsza :D
    Ciekawa jestem jak dalej poprowadzisz ten wątek i mam nadzieję, że ci zdrajcy dostaną za swoje.
    Pozdrawiam i śle przytulasy :)
    incaligo

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż tutaj jestem chyba zbyta przewidywalna ;)
    Ja też, on jest super! Po części Twoja teoria się zgadza
    No cóż to nie tak z dnia na dzień. Jeszcze się dowiecie wszystkiego.
    Haha! =D
    Już planuję zemstę ;p
    Ja również Kochana!
    XOXO

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa! Genialne! Jak ja kocham, gdy autor rozwala życie bohaterom xD
    No cóż, ja bym specjalnie tego smoka nie wybrała, ale jesli on wybralby mnie, to nie miałam nic przeciwko.
    Jak ja nienawidzę ludzi wierzacych w przesądy! I nietolernacyjnych. Istne zło, za grosz czlowieczeństwa!
    Nie mogę się doczekac spotkania Skylar z Chleo. To napewno będzie ciekawe...
    Czekam na dalszy ciag wydarzeń!
    - Izi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlatego czytasz moje blogi
      Napisz jakiego Smoka Ty byś wybrała. Proszę.
      No cóż, trzeba się jednak przyzwyczaić, że ludzie tacy są.
      No cóż ... Po pierwsze Cloe, a po drugie ..... Nie dojdzie do takowego spotkania.
      A ja czekam na Twoje komentrze!

      Usuń
    2. Wybrałabym Dragão Melancólico, nie jestem jakos strasznie skryta, ale chyba najbardziej by do mnie pasował. Chociaż Dragão Folha i Dragão Prata tez nie są złe.
      Dobra, będę pamiętać, ale radziłabym poprawic jej imie w zakładce jeźdźcy. To stad wynikł mój błąd.
      Pozdrawiam!
      - Izi

      Usuń
  4. Oh nie... dlaczego wszyscy myślą, że jak mroczny smok, to zaraz zły... Nie obraziłabym się gdybym takiego dostała... Uwielbiam mrok *^*
    Zgadzam się z teorią incaligo... Jeszcze się okaże, że ten smok będzie najwspanialszy ze wszystkich i wcale nie będzie przynosił pecha!
    Przeglądałam Księgę Smoków i do mojego charakteru najbardziej pasuje Dragão Duplo... to źle ? xD Duplo... w sumie nazwałabym go Czekoladka xD
    Wszystkie smoki są na swój sposób wyjątkowe... jestem ciekawa jak rozwinie się akcja i dlaczego właśnie ten smok wybrał Skylar. Musi coś za tym być!
    Co do jej rodziców... ygh... jak można? Chamstwo... po prostu niewybaczalne, jak można tak traktować własną córkę? -.-' I do tego jeszcze Brandon ją zdradza... i jeszcze Alex przeciwko niej... ja bym zabrała smoka i krzyżyk wam wszystkim na drogę >_>
    No nic... jestem pewna, że jakoś się na nich zemścisz, więc czekam na nowy rozdział ^^
    Ale się rozpisałam... jak nie ja xD
    Pozdrawiam i wysyłam duuużo weeeny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widać ;) no cóż takie są przesądy
      Zobaczycie we wpisie 3 i 4.
      Haha! Smokom nadaje się imiona więc śmiało!
      Tak wszystko ma sens
      Haha. Skylar jednak nie jest tak odważna jak większość moich bohaterek, jest przywiązana do rodziców i wyspy. A z przyjaciółmi wytłumaczy się w następnym wpisie Sky
      Trochę jednak poczekacie na tą zemstę.
      Im więcej Twojej dedukcji tym lepiej!
      Dziękuję =) Ja natomiast Tobie przesyłam Kinder Duplo z weny i wolnego czasu ;)

      Usuń